Z racji tego, iż eM postanowił sobie wytatuować pół łapy w sezonie wodnym to zamroził jakiekolwiek plany na 3tyg 😛 Dziękuję ci Mariuszu 😛 Poznałem jeszcze lepiej Piaseczno… Bo po co poczekać do zimy z dziaraniem, musiał no…  Na plus wyszło przynajmniej to, że głód „podróżowania” zwiększał się narastająco. A może by tak zrobić Honoratkę? Był tam potencjał! Długo się nie zastanawialiśmy, rzuciliśmy datą ot tak z kapelusza. Co się okazało? Że jedziemy praktycznie równo rok (bez jednego dnia) w te same rejony. Jedziemy do Ślesina, a w międzyczasie robimy na bank Sulejów Wapienniki i ewentualnie jez. Powidzkie (tu niestety skucha ze względu na wizurę). Załadowani po brzegi wszystkim co się da ruszamy niebieskim dyliżansem.


Tak więc mając już ustalony plan i harmonogram urządziliśmy pierwszy postój – Sulejów 🙂

 

Zdziwienie, bo jest czyściej! dużo czyściej! W tamtym roku był syf i malaria, teraz ewidentnie ktoś się wziął do roboty i wziął się ostro. Widzę tylko jedna sztukę pozostawioną przez Kevinów, Dżesiki, Brajany jak ich tam by nie wyzywał… Jest ogromny postęp!

Węże nawet jakieś, krucafix!

Wchodzimy do wody. Ja odnawiam starą znajomość z sado maso gejmountem. Na takie akcje ideał. M męczy się z twinem, z racji braku infrastruktury ma trochę gorzej.

Woda mówi, że jest lepiej! można focić 🙂

A co miało zawisnąć już wisi

Na dzień dybry wita nas smok! Gigant, niestety nie widać tego tutaj bo rybie oko nie oddaje aż tak rozmiarów. Był wielki!

Mijamy rurę

Bo życie na krawędzi to jego wybór!

Prasówka musi się rozpłynęła

W rezerwacie jakoś tak martwo trochę 🙂

Za to inspekcja rur poszła jak zwykle pierwsza klasa

 Nie zmienia się nic, palić nie wolno! Taaaaaa…

eM ma niedobory Kubicy, tak więc stara się ćwiczyć gdzie tylko może

Starał się, aczkolwiek zło to zło

Do naprawy, poszła guma 😛

 

2 wieże zrobiły mi dzień

A Mariuszowi wiele więcej też nie było trzeba

w dół krajobraz trochę gęstniał. Ogółem złapałem haloklinę albo i dwie bo zawiesina biała a potem żółta. W automacie czuć było dziwny posmak… Na dole wizura spadła do bezsensownego poziomu tak więc zawracamy.

No ryje ryje, a SM ciuń przykrótki wąż dostał 😀

Grażynko jesień, już niebawem zima, Wszystkich Świętych i kolejny rok bliżej…

Jaki Star Wars taki Jedi…

Sprzątać lubi!

i żadna praca nie jest mu obca

czasem tylko ma syndrom myszy…

 

Drugi nur miał być trochę poszukiwawczy. Wyszło jak wyszło 😉 skończyło się niestety na tym, że aparatu nie brałem, a popłynęliśmy na lewo. Takich widoków i takiej wizury dawno nie miałem. Zatoki niestety trochę znowu zaczęły dokuczać ale jakoś ogarnęliśmy ponad godzinkę. Wspaniałe widoki! Myślę, że instalacje rurowo sanitarne przy naturze, majestatycznych korzeniach, i ilości ryb mogą sie schować. No cóż, znowu musimy tu wrócić! Tym razem na lewo!

ciśniemy dalej. Hotel Kakadu czeka!