Dawno już temu podjąłem decyzję, że moja noga nad Bałtykiem nie stanie. Rib? Pan oszalałeś? nigdy… Po co mi to? Zieloną wode to ja mam w jeziorze. Tak podjąłem taki plan i na przekór sobie powaliłem go w 30 minut. Znaczy te 30minut było po jakiś 5 latach i 30 minutach 🙂 Sprawa była niespodziewanie prosta. Mówią, że góra z górą się nie zejdzie, a jednak nam się udaje. Faber jak zwykle z racji choroby niespokojnych rąk, siedząc na fejsie wygrzebał wydarzenie – wraki zatoki z Litoralem. Decyzja była szybsza niż prawy czerwcowy Lecha Wałęsy. Biorę familię jako i ty bierz, i spotykamy się na miejscu pobrudzić Bałtyk.

Na miejscu, w dzień przed wypłynięciem, sytuacja zaczęła wyglądać z deka inaczej. Telefon z CN (bez nazwy, bo reklamy robić nie zamierzam) od X (bo kląć go też nie zamierzam z imienia czy nazwiska ale takiego pustostanu mózgowego dawno nie słyszałem) z zadowoleniem od ucha do ucha oznajmia, że wypłynięcie nie z Władysławowa tylko Helu – „czyli nie masz nic przeciwko?” – nie fakyn wziąłem sobie kwaterę we Władku po to żeby zrobić dodatkowe 80km do i z Helu. Przebolane… Z Faberem ustawiłem się z samego rańca. Cisnął bezpośrednio z Bydzi. Przepakowaliśmy graty i ruszamy into the Hell.

7 coś, telefon :
„bo wiecie jest zmiana planu, nie płyniemy na te 2 wraki które ustaliliśmy tylko gdzieś indziej” – powiedział to z pełnym luzem i radością ( nie wiem co bierzesz ale leki są przednie)
– no chyba se jaja robisz, to na jakie wraki?
„na podobne ale nie wiadomo jakie bo nie mogę się dodzwonić do Kapitana”
— śmiech w aucie —
– to ty nic nie wiesz? dokąd płyniemy? jak płyniemy? tylko zmiany… (wqrw już gruby)… Oddzwonimy bo musimy przedyskutować…

Za sekundę znowu X dzwoni i tekst — czy my się już uspokoiliśmy? O koleszko toś wdepnął w przeciwpiechotną… Dobranoc. Pada decyzja o tym, żeby serdecznie wypier… , a my na Litorala nie zawitamy.

No cóż w backupie miała być Bryza jako 3ci nur. Szybka piłka Dawid znasz tu kogoś kto wypływa? No znam Lenę. Dzwoń! Lena? Lena! Lena? Jak już Magda się dobudziła to wydukała, że wypływają o 10:30. Jet 8 wyrobimy się! Dawaj! Poskładaliśmy się szybko. Dawit wziął 2 Leszki w celu schłodzenia i buta – przecież to bliziutko! No tak, z powierzchni to przynajmniej wyglądało 🙂 pod dobre 10min przyzwoitym tempem. Ale dopływamy. Wizura jeziorna, słabo. Pływamy, zdjęcia jakoś lecą 🙂

                      

Nigdy nie sprawdzam jak dana jednostka konkretnie wygląda, żeby nie psuć sobie pierwszego wrażenia pod wodą, i w tym przypadku myślałem że Bryza to malutki stateczek, krypka – jakżem się mylił. Niestety wizura nie pozwalała na ogarnięcie kuwety i obadanie jak to faktycznie duże było. Może następnym razem 🙂

Na budziku fotograficznym spora ilość cyknięć jak na 45min na dnie ale już pod wodą było wiadomo, że bez szału w wywoływarni będzie. Zupa ogórkowa ze śmietaną nie nastawiły mnie pozytywnie, wręcz nie chciało mi się iść na drugiego nura. Tak czy siak był 10. Nie było szans, że się dokoptujemy do Magdy i jej bazy na czas. Otworzyliśmy po zimnym i nastąpiło zluzowanie. Co ma być to będzie. Zawijamy menele.

W porcie zajeżdżamy podpytać jak wiza na Trale + robimy szybkie zwiedzanie Helu. Błagam Fabera żeby nie lazł słońcem, dzień wcześniej zasnąłem na plaży… typowe… Aktualnie jestem czerwony, obolały i jakiekolwiek wystawianie się dalsze na słońce powoduje u mnie samozapłon.

Witamy się z Magdą i Krzyśkiem. Rozmowa od razu klei się i idzie w dobrym kierunku. Popłyną z nami na Trała! A jak wizura? pytamy poprzedników. Super bongo 6metrów!!! No dobra 6m to już przyzwoita wiza ale ten wrak stoi chwile obok za Bryzą, jesteście pewni? Byliśmy przed chwilą dajemy sę ręce odciąć – no i byście teraz byli bez rąk 😛

Dobijanie flaszek, klarowanie, hop w suchara, wózek i na port!

Rib – czyli ultra zajebiscie szybki ponton, może nie przerażał mnie co zniechęcał. Tu Litoral miał dużą przewagę – miał windę. Ale z braku laku kij raz się poświęcę. Magdy miał drabinkę! byłem w domu 😉 Po załadowaniu się ruszamy jak z bicza czasnął 😉 Jak Faber udostępni w końcu film to będzie pewnie dobra zieja ze mnie, bo ostatni raz taki uśmiech od prędkości miałem jak jechałem Ariel Atomem. Mega fun!

Na pozycji jestesmy w pare chwil, szkoda że tak szybko bo wolałbym popływać tym ribem jak nurać w tym co właśnie miałem zobaczyć.

Na statku ta pyra bydgoska zgubiła pision groszy…

I weź tu nurkuj z takim 🙂 Schodzimy, widać całe nic. Ci przed nami byli na powietrzu only. My dokoptowaliśmy sobie nx50. Nie wiem co oni mieli w tych butlach albo jakim cudem mogła wizura siąść w godzinę do tego stopnia że nie było widać nic. Kompletnie nic.Głębokość operacyjna jakieś 33-38m. Od lufy do kabiny nie było pełnej wizury. Aparat głupiał bo łapał tylko muł w ostrość. Mija chwila coś strzelamy z fot, Faber pokazuje że płyniemy dalej, lekkie zagubienie i widzę, że nie jest ok. Wiza na 3 palce no góra 6. Akurat na dół spadł Krzysiek który miał po  prostu ochotę zanurać. Dawid pokazał że odchodzi na drugi krąg, ja dokoptowałem się do Krzyśka. Sory Krzychu 🙂 Wiem, że nikt nie lubi pływać ze świeżo poznanymi ludźmi, mam nadzieję że wsi nie było 🙂 Bujamy się jeszcze 20-25min po dnie. Deko dzwoni ale bez przesady. Widzę tylko „szczegóły” na zarys czegoś większego nie ma szans. No i zostałem ze światłem z lamp błyskowych. Dla Krzyśka średnio to pewnie wygodne było ale dawałem mu co jakiś czas znać strzałem z lampy, że jestem w pobliżu i po prostu cykam.

 

Trał musi być bardzo fajnym wrakiem, mam jakies wyobrażenie ale nie na 6m w żadnym z kierunków. Pod sam koniec spotykamy flundrę 🙂

No i zaczynamy deko 🙂 jako, że ostatnie 1,5 roku prawie poświęciłem na rekreację, to trochę bałem się, że zardzewiałem w tym temacie. Nie było źle, zaparłem się żeby nie dotykać sznura i w miarę trzymać poziom. Deko na nitroxie i henryku zaczęło mnie nudzić. Krzysiek pokazał że pozamiatany ale był krócej nadnie. Wcześniej liczyłem i sprawdzałem co i jak tak więc w miarę wiedziałem na ile mogę obciąć Henia 😉 szybka zmiana GF i zimnica od stania przy linie przestała doskwierać. Nie wiem serio, jestem zmarźluch, jak to wytrzymać? Myślałem już żeby napiepszać okrążenia w okół Krzyśka 🙂 Swoją drogą w tym punkcie składam wyrazy szacunku iż mimo tego, że byleś wyczyszczony czekałeś na mnie Krzychu i nie odpuszczałeś, Rzadko to spotykane, bardzoś mie zaimponował 🙂

 

Z rozsądnymi ludźmi to i konie można kraść! z baranami  nawet po jednej ziemi lepiej nie chodzić, ni pływać.

Na górze róże, i Faber 😉 rozumiałem w pełni sytuację, zgubić pison groszy, dramat, żal zwij jak chcesz.

Bałtyk przywitał mnie, leszcza jeziornego i niebieskowodnego, oschle. Cóż 🙂 i wice wersalka, nie to nie! Idziemy na papu! A jak morze to tylko ryba!
Dorsz vs Flądra. Zawsze lubiłem flądry 🙂 Co nas zdziwiło, człowiek zasiadł, chce posiedzieć na telefonie, po fejsić 😀 a tu mu przynoszą talerz! Panie ale jak to tak?!?!?! w 5 min obiad? no jak, no coś pan zrobił 🙂 Za to na kawę Fabera czekaliśmy 25minut bite w twarz… Dramat…

Podsumowując, być może Ci od X’a mieli lepsze warunki do nurania, może i więcej byśmy zobaczyli, może i byłyby lepsze foty, ale jakbardzo byśmy chcieli czy nawet wytatuowali sobie na przedramieniu to niczyją suką nie będziemy. X’ie jeśli jakimkolwiek cudem będziesz to czytał to wiedz, że organizować to ty możesz zawody w łapaniu pcheł.


wymowny palec w wymownym kierunku

Muchy w kiblu z Tobą nie ubiję i życzę powodzenia w dalszym tak wspaniałym wystawianiu ludzi. Opinia poleci na łeb na szyje w mig. Gorzej że i CN, i Litoralowi… Jak widać nie każdy facet z widłami to Zeus.

czy ta winda jedzie w bok?


dziecko umoczyło 😛

Co do tych gór – to coś częściej się spotykamy niż z co po niektórymi, co to są na miejscu – ale to tylko się cieszyć. Człowieku biegunko spotkamy się w 3 odcinku 😀 Tylko niech ten Zeus łaskawniejszy będzie następnym razem i jednak da chociaż te 6m wizury…

 


i nie takich korków…