(UWAGA – Warning – Achtung! – tona fot więc to się może długo wczytywać 😉 )
DZIEŃ 1
Po normoxie stwierdzilismy że mamy dość chwilowo liczenia, deko, etc. I rozkiminilismy że czas najwyższy wygrzać dupę, popływać like owd i wyluzować. Długo nie myśleliśmy wybór padł na Egipt.
Jest 26 marca i po raz pierwszy w życiu jestem w Egipcie. I szczerze mówiąc nie ma tu za wiele osób.
Zaczęło się dobrze. Masz wszystko ? Niech no sprawdzę, cholera nie ma kwitów na hotel. Skarbie zrzucisz? Już zrzucam powiedziała małża. No i tak pięknie zrzuciła że cala torba zatrzymała się na oknie sąsiadów. 22.20 at night. Siedemset. Garaż, miotła, plus przedłużka, spadło. Pośmialiśmy się. ..
Wylot mieliśmy z Katowic więc musieliśmy trochę podrałować w nocy. O ile Pioter miał torby prawie ok o tyle moje były przeważone o 8kg 🙂 aparat robił swoje.
Torba główna 19.9kg dziękuje do widzenia 🙂 w perspektywie było 320zl do oddania. Upiekło mi się.
Do egiptowa dolecieliśmy na 11.20 złapaliśmy poślizg przez turbulencje.
Pierwsze wrażenie – niestety syf. Wszędzie. Mieliśmy bulić 32$ za wizę, zapłaciliśmy 27(ekspres, srexpres…). Kupiliśmy ekspresową która to była po prostu wyciągnięciem 2$. Nic poza tym.
Autobus i szok #2 . Wasze torby kładą na dachu. O kierwa no zgubcie mi świeżo kupionego emotiona. Nosz jechałem ze stresem te 55km. Drajwer zwalniał tylko na śpiących policmenach, a średnia jego prędkośc podchodziła pod OSy wrc 😛 Na szczęście mimo sporych prędkości całe toboly dojechały na miejsce.
W drodze zwiedzaliśmy. Zwiedzaliśmy piach. Piach czarny, piach szary,piach brązowy, piach ze śmieciami, niedokończone budynki w piachu, góry piachu, doły piachu…
Ich oczom ukazał się piach… tfu shams…
Już po 2 wcześniejszych hotelach było widać pustki, dzieci z busa cieszyły się na zjeżdżalnie, niestety nie widziały że nie ma na nich wody. Szczerze mówiąc to skurwysyństwo. Wykupujesz coś,bierzesz dzieciaka,chcesz zrobić mu frajdę a tu zBita dupa.
My nie dzieci ale też po zajechaniu do naszego hotelu od razu jakoś tak nieswojo się poczułem. Malta wypadła o wiele lepiej mimo mniejszej ilości gwiazdek,ceny i położenia.
Bakszysz, do tego trzeba przywyknąć. Na każdym kroku. Mam dla was 2 pokoje ładny i brzydki idźcie sobie pooglądać. Widok na śmieci kontra widok na morze z balkonem. 10eu chyba załatwiło sprawę, chudy wuj wie. Pokój mamy ale nastawienie ludzi jakieś takie średnie.
Zaniosę wam bagaże. Heh znowu bulenie? Słysze od Piotrka – nieee damy sobie radę. Myślę właśnie przestrzeliliśmy stopę. Gość patrzy się już krzywo. Tak się zastanawiam ilu jeszcze tak załatwimy.
Obiad…
Wbiliśmy się w godziny all inc, idziemy do restauracji,nie ma nic. Totalnie nic ani nikogo. Qwa qwa qwa… all inc jego mac. Idziemy na plażę spotykamy ruskich. Dążę ich ogromnie niskim szacunkiem ( ofkors tylko wyznawców partii 😛 ) ale łamaną angielszczyzna mówią „bicz bicz”. Okej. Na plaży może 8 kuwet z żarciem. Nie ma talerzy. Potrzebujecie talerzy? Nie qwa gwoździ. Okej już talerze dla was. patrze , talerz ciut mokry ale co to dla tubylca, lokales wyciera talerz ręką. Osz ja pierdole. Przy obfitym obiedzie składającym się z 2 mini kotletów wołowych i mini kawałku ryby obstawiamy kiedy trafi nas faraonka. Chodź jedzenie ok.
Bar
Napoje wsio do woli. Czyżby? Dystrybutor? Zepsuty! 🙂 wleje wam, na szczęście z butelki, pytanie co było w niej wcześniej. Idziemy nad morze. W końcu spotykamy ludzi. Ruskie,niemcy zero polaków. No ok. Swoja droga do naszego magicznego hotelu przyjechaliśmy tylko my z całego samolotu.
Ciepło
Czyżby? Woda taka ze nie ma wuja na maryske, nie wchodzimy dalej jak za kostki. Kąpia sie tylko morsy. Wieje ostro ale przez to jest chłodniej. Bo na powierzchni słońce już przypala ładnie. Zwiedzamy okolice ,wielki na zdjęciach basen to szczerze mówiąc sadzawka 🙂
Bar inside
Ja chce rozluźnić neurony. Whisky cola pliz. 60sek później same thing pliz. 5min później powtórka i gość z baru znika. Pijac 3 drina 2 wczesniejsze juz wyparowaly. Ichsze whisky to jakaś księżycówka na rodzynkach. Nie jest zła w kazdym razie. Nawet Piotrek się skusza! Szuok! Kolego gdzie mi uciekles? Ewidentnie nie podobało mu się lanie mi tak szybko rodzynowki. Ale upolowalem go na jeszcze jedną. Ciężko tym się urobić.ale dążę do tego ze all inc. To raczej all on request.
Wracamy składamy sprzęt i padamy. Po nieprzespanej nocy i turbo dziurach w samolocie płaskość i otoczenie poduszki plus jakieś tam procenty ścinają nas.
Pobudka
18 i noc. Jest już ciemno ale… i kolacji ni ma… qwa all inc w dupe mać 😉 do kolacji jeszcze 21 minut. Pioter śpi a jedynym kanałem w tv jest bbc news w którym trąbią non stop o niemieckim kutasie który celowo rozbił samolot i zabił 150 osób. Sick fuck…
Koniec narzekania. Przyjechaliśmy tu na nury nie na wczasy. Cena za przelot i to co tu dostajemy jest adekwatna. Malta wypada w cholerę lepiej ale podobno woda ma mi wytłumaczyć różnice.
Nurkujemy z polsko egipską baza nurkowa dive top. Polecana, z samymi dobrymi opiniami. Zobaczymy już jutro.
Noc minęła pod znakiem walki z piepszonymi komarami. Bzyyyyyzzyyyy. Nie to nie wibrator. Nic się nie działo żyjemy w czystości.
Śniadanie z rana 2x crosaint kawa i tyle. Faraonie badź łaskawy mścij się na ruskach. Tych 2 polaków zostaw ty ok?
8.30 punktualnie pod dworzec centralny podjechał dyliżans. Z Hanim i parą jak się później okazało Sowietów. Ale… nie każdy sowiet to sowiet. Bardzo mili ludzie. Bardzo dobry SAC. Byliśmy z nimi w grupie i dobrze że z nimi byliśmy. Choć cała reszta też bardzo ogarnięta.
Zakwaterowanie na łódź, poznajmy majstra z pl – Tomka! Bardzo spoko. Składamy sprzęt na szybko, póki nie buja i myśląc ze pewnie będzie nas z 6os max nie spieszymy się.
Najazd
Podjechał busik, wpadła ekipa z pl. No i zrobiło się nas 13 i kolo 20os na całej łodzi. Szybka nauka zasad co gdzie jak i ruszamy. Pierwszy day to check dive na 14m i drugi nur na około 19m max.
Nie jest mega gorąco ale to bujanie na lodzi, o matko. Jak płynie jest spoko ale dla szczura lądowego jak ja było ostro. Piotrek to samo przecierpiał. Najgorzej po nurkowaniu, bujanie mnie rozkładało. Nie miałem ochoty na obiad. Mimo ze żołądek został na miejscu cały dzień, mózg dalej się buja. Jaki mòzg? Hehe
Flaszki 12 to górnolotnie nazwane 11.1 🙂 ale na dzisiaj starczyły. Szczerze mówiąc natłok nowości, kolorów, ryb i gatunków korali był w pewnym momencie wręcz już męczący. I jak Piotrek pokazał domek nie miałem nic na przeciw pomimo 30bar jeszcze w butli. No ale byliśmy praktycznie pod domem hehehe.
Malta, a Egipt
Jest sporo różnic. Zaczynają od tych na plus. Obraz. To jakby porównywać hd720i z ultra hd 4k. Niestety dopiero uczę sie pracować z aparatem w takich warunkach ale jest o wiele prościej. Wiem że po kursie tutaj,gdybym zanurzył się w pl gdziekolwiek,nigdy więcej nie wszedłbym pod wodę w Polsce. ale słodzenie na tym punkcie kończę . Są pomocnicy ale praca to raczej kara , tacy trochę polacy. W hotelach czystość to nasze średniowiecze. Jedzenie ok ale mało. Kelner co spiepsza przed klientem. Ale w związku z tym ze ichsze napoje alkoholowe nie sa wyskokowe niech się nie dziwią ze chlop mojej postury musi ich przyjąć 4 żeby poczuc kick. Wszędzie to szarematahadar (autor ma na mysli disco egipto polo), nuta u nich top klasa. Jakby puszczać rydzyka od tyłu. Wszędzie syf. Podobnie było w Grecji.
Koniec biadolenia, teraz beda chwile radości a la mala dziewczynka
Widziałem nemo 🙂 na żywo nie przez szkło, widziałem stone fish, puffer fish, murene taka 2,5 metrową 😮 skrzydlice, rybki czerwone biale bialo czarne niebieskie ziielone
Dobra inaf -starczy
National geo ultra hd dzień udany.
Dzień drugi rozpoczął sie tak samo leniwie jak poprzednie. Pobudka 6.40. Piotrek alarm ci dzwoni. Mówiąc dzwoni mam namyśli budzenie zmarłych. Trupa by obudziło. Nie wiem czy Egipcjanina bo kategoria leń tutaj dostaje całkowicie nowego znaczenia. A Piotrek śpi zadowolony 😉 nic nie słyszy.
Mamy stagee
Na dziś dzień zamówiliśmy już po flaszce 12litrowej. Co oni maja z tym to ja nie rozumiem. 11.1 to nie 12 haha. Dzisiaj nural z nami szef divetopu z ramienia E. Znaczy z grupą ze szczecina. My napieralismy z Hanna Montana. Nur taki troche zakrzowkowy. Kamienne formacje z koralowców. Malo zwierzyny i w dodatku płochliwa. Za to płynęliśmy w kanionie i kanionem. Dzięki staegeom mielismy w dupsku i głębokość i czas . Wszystko w ndlu i tak.
Skrzydlice
Taaaak dorwaliśmy ich parę sztuk. No chodz no chodz do jednej z lampa wyjechalem. Wyjszla nawet hehe
Drugi nur w tym samym miejscu w druga stronę. Slabo bo chciel8smy cos nowego. Zadziałał czynnik pewnie finansowy. Bo skoro szef na lodzi to i podpucowac trzeba. Moze nie szef a najemca.
Jedzenie pierwsza klasa, w porownaniu do hotelu to nie ma porównania. Choroba morska ustala ale jeszcze zdarza mi się ze leżę i kreci mi sie w głowie.
Po powrocie do hotelu mamy juz mala tradycje. Zanim doczłapiemy sie na górę do casa el loco, odwiedzamy bar kolo recepcji i wzmacniamy sie tym co kto lubi.
Podkreślam, Piotrek wali gaz! czasami aż mnie szokuje hahaha
Kolacja podobna do poprzedniej, ale był placek zwany pizza wiec bebzole pękały .
Śniadania w all inc wyglądają jak śniadania w all nie inc. To samo kolejny dzień z rzędu.
Po pobudce czujemy ze jest coś nie tak z brzuchami. Pewnie po tym placku z kolacji. Hgw. To co lufa? Zapytał Piotrek. Kuwa pomyślałem stowrzylem potwora.
Przekonałem go ze gentleman do 12 nie pije. Jako chlop ze wsi spod Świdnika zwanej Lublinem, nie wiedział o tej zasadzie. Czego spodziewać sie od lubelaka. Zero kultury i obycia… zero…
Poszedł trimix
Nifuroksazyd, ranigast stoperan i jazda sie zakończyła. Ciśniemy na busik
Wieje jak sam skurwesyn. Bedzie loilo na lodzi fest. Większość sie zapigulkowala, my olalismy temat (po co brać prochy na chorobę morską, lepiej cierpieć, eh matoły z nas…).
Sprzęt złożony ciśniemy na pozycje. Na briefie dowiadujemy sie od kapitana bomby Tomasza ze zapindalamy w dryfcie i robią nam desant.
Desant hmmm. Wtf? No stoicie i skaczecie jak spadochroniarze. Ooo fajno.
Poubieraliśmy sie poskładaliśmy, zbita dupa. U Piotrka wyciek. Wymień butle wymień butle. Widać ze to cos z automatem. Czas leci. Ludzie sie grzeją. No mówiłem mu żeby wymienił tą butle – głosne komentarze na łodzi nie przyspieszają pracy. Działamy jak team f1. Rozkrecamy automat, wyciągamy oringi. Nie to. Moze to butla faktycznie. Podpinamy sam automat w drugi stage i dupa . Okazuje sie ze waz hp sie odkręcił. I co lyso? To nie butla. Ok czas na nas, stage pod pachą. Aparat. O fak. Nie mam pletw na nogach. Fak. Go go go. Faaaaaaaak.
No dobra płetwy to nie problem. Patrze a lodz spierdoliła. Oby nie wrzucił aparatu do wody! pliiiz. Oby. Gonie do lodzi. Nie to bezsensu. Motorka w dupie o ile dobrze pamiętam nie mam. Patrze po powierzchni nikt nie wziął aparatu. Chu dy wuj no. Spadł? Fala taka ze ja pindole. Piotrek krzyczy żebym odpuścił. Odpuszcam płynę do grupy.
Dygresja , tańja, nowa dziewczyna piotrka. Tańja jest tania! „Juz ty jej nie obrazaj!” Tindler, łączy ludzi…
Nie mam aparatu. Zrzucili go do wody czy nie? Kolejne 70min w zastanawiam się czy jestem w plecy średniej klasy używane auto czy nie. Nie pozostaje mi nic innego płynę z prądem.
Pod woda czuje się jak palacz na odwyku. Nie mam co robic z rekami. Zabieram piotrkowi gopro. Swoboda,ulga. W końcu nie tacham tego klotza. Pływam z go pro jak pilot wycieczek orbisu. Miedzy koralowcami. W same srdoki skupisk rybek.
No i żółw
Płynę słyszę grzechotkę, podplywam do hanny, jeb żółw. Wielkości mojej 4letniej córki. Szok. I od razu myśli wracają do aparatu. Nie mam go, nie mam baackapu fot(czytaj jak wpadł do wody to papa wszystkie foty z poprzednich dni), no i nie mam go teraz…
Wow
Majestatyczna istota. Daję dostęp do niego reszcie grupy która w końcu dopłynęła i nas dogoniła. Rzucają sie jak szarancza 😀 Odpływam, żółw ma wystarczająco duży stres…
Stingraye ze 3, w tym jeden pod lodzią sprawiają ze mam ich juz lekki przesyt. Zbliżamy się do końca nurkowania, oprócz wspanialej ściany na 17m pokrytej koralem i praktycznie o pionowym ustawieniu, widzimy spore ilości rybek. Ale na sam koniec mega zdziwiono. Z piachu wystają węże. Stadko miało z 15szt. Poświęcamy im dłuższe ujecie. Gopro dzisiaj przypomniało mi ze z kamery tez można czerpać satysfakcje. (Dopóki nie zobaczy sie efektów 😛 )
Łódź , Ale jakie to morze?
Wchodzę i pierwsza rzecz jaka robię , szukam tego auta średniej klasy od polaka i amerykanca… jeeeeest uff… Aparacie mój aparacie, prawie obsrałem przez Ciebie swe gacie! 😀 Moge sie rozebrać.
Chwile później,jako ze wleźliśmy na łódź ostatni,podano do stołu. Obiad bardzo dobry, kurczaczek,ryz,makaeonik,salatki, wszystko pycha.
Jemy, gadamy o pscrrze kolegi ze szczecina. Chilling. PSCR taak, rozmażyłem się, ryby by nie spiepszały. Trzeba to powoli wdrażać w życie.
Lekka siesta i zabieramy się za przerzut na nowe butle. I tu lekki syf. Plynie sobie, brazowy ludek. Zwany rowniez eksklamentem. Mowili ze kupy wypływają , mieli racje ale kto sie sfajdal w pianke?
Tu to już sobie zatruje grubo. Na łodziach po prostu tak jest. Narzyźniaja koralowce i juz. O ile to do koralowca dotrze bo pewien rodzaj rybek zwanych gownojadkami podobno radzi sobie z tym brązowym problemem nader dobrze.
No dobra koniec tej gównianej telenoweli 🙂
Po drzemce wbijamy na druga pozycję. Tym razem unitron idzie z nami. Piękne ogrody koralowe, zróżnicowane kolorystycznie. Kształty kosmiczne. Jedne jak mózgi , drugie jak zęby 5tki albo 6tki. I co? Nadymka. Mega duża. Weź się nadmij no! Niestety nie przestraszyłem jej swoja osoba na tyle żeby sie nadmuchała ale i tak radość spora ze spotkania.
Piotrek wkur.. nemo
A te sie rzucają na niego i zakldaja mu nelsona. Krzycząc, twoja stara spi w skarpetkach. .. bojowe te rybki.
Bardzo fajne nury ogolem.
Zapomnailem ze spotkalem tez murene sporą. Ale o fakcie przejebalnosci dowiedziałem sie sporo później. Uświadomił mnie alkoholik, ps. Właśnie mówi ze po filmie z kanalu arabia saudyjska idziemy do baru no co gość, a chodzi o pysk. Jak pysk jest zamknięty to fisz przymierza sie do ataku. Moja miała zamknięty. Ale wydygala. Nie będzie szacunku na dzileni za to…
Wychodzimy po 74min. Jest elegancko. Nie nadzialiśmy sie na minę.
To ostrzeżenie dla owd żeby wychodzić z ręką do gory i głową nabrało teraz o wiele większej wartości. Czymże jest przejeżdżająca ci po głowie łódź w porównaniu do kupy na facjacie. No proszę was…
Reszta to dejavu z dnia poprzedniego i pewnie będzie tak do końca. Czemu bo nam to pasuje hehehe.
4ty dzien nurkowan rozpoczynamy od jakiś rewolucji żołądkowych. Cos sie dzieje wiec trimix poszedł w ruch. Sraczki nie ma ale te ruchy jakiś dziwne. Mieszanka srani z szklanka wody i cisniemy na śniadanie. Takt tak mieszanka srani
S stoperan
Ra ranigast
Ni niuforksazyd
Śniadanie jemy raczej ubogie. Nie chcemy ryzykować.
Dzisiaj w planach panorama reef. Płyniemy w cholerę długo.wieje w cholere, fale w cholere, wszyscy zieleni.
Na miejscu grupa specjalna wpada jak zawsze pierwsza do wody. Dopływamy do wielkiego plato. Na nim sporo koralowcow. My ciśniemy po krawędzi. Czujemy prąd coraz bardziej. Lecimy po 34m. Deko budzik bije, azot robi swoje w połączeniu ze swoim bratem prądem. Wbijam sie pod gorgonie na 38m. Łoi mnie azot, co2 i prad fest. Do tego to bujanie na lodzi moze i bylo nieszkodliwe ale pod woda kazdy szybszy ruch glowa powoduje niezle hajuny. w tym wszystkim myślę o ujęciu, kolorach, sile lamp i całym tym szajsie z trybu Manual 😉 Spiepszam w podskokach bo mnie zetnie, walka z prądem zaczyna być wiatrakowa. Gorgonie cwiachniete ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak. Nie było to już najważniejsze.
Wychodzimy
Spylamy wyżej, wiadomo prąd pozostaje ale azot ciut bardziej pozwala egzystować. Ogółem czuje mocne kręcenie, dezorientacje, jest dziwnie.
Ale te widoki
Poezja. Gorgonie co parę metrów. No i czas na mureny. Zamkniety pysk oznacza trouble trouble trouble. No i wszystkie mureny jak w mordę strzelił mialy zamknięty. A tomus co robi? Bierze aparat i wsadzam im prosto pod pysk. Yolo jak mówią czarni bracia z bronxu na północnej.
Nawrotka i płyniemy w dryfcie. Ekstra sprawa! jakby cie ktoś holował. Jedyny minus jest jak ktoś coś znajdzie do fotografowania. Nie chce psuć komuś ujęcia wiec ustawiam się w kolejce i czekam. I czekam… nawrót, dobrze że twarda manta pod butem , kopnięć parę i czekam. Ok my turn.
Płyniemy tak 30min. Aż w końcu holowanie sie kończy i trzeba pedałować. O co zmiana, czemu? Przecież było tak miło. Obrót przez prawe ramie i jesteśmy w nemo city. Gigantyczne ilości tych małych bojowników. Obraz zapierający dech. Bo niby małe istotki ale tworzą fantastyczna paletę barw.
Nie boja się
Nic z tych rzeczy, samiec błazenka jeszcze wpierdziel potrafi spuscic. Prawie tluka w port kopułowy. Zbliżam sie na tyle ze z makra robie się mikroskop prawie 😉
Siedzimy lacznie kolo 75min . Mi juz trochę zimno. Piotrek ubrany we flage grejt brytanii, cwaniakuje.
Na lodzi dowiadujemy sie że robimy drugiego nura w tym samym miejscu tylko ze z desantu. Ostatni desant zakończył sie nie wzięciem aparatu i obsraniem ze wpadł w morze.
Podobno ci ktorzy sie telepia po wyjsciu z wody albo nie wyłączyli wibratora albo za mocne baterie wsadzili. Śmiem twierdzić ze sie nie telepałem hahaha. Ale wiatr i fala robily swoje. Bujanie będziemy czuli jeszcze długo. Tak to jest jak szczury kanalarze z Piaseczna biorą sie za pływanie na łajbie.
Papu, lekka kima na słońcu no i jestem rolnikiem. Opaliłem sie w 2 kolorach po polsku. Przeguby tak motzno spalone auuu.
Zbiórka na drugiego nura. Głębokość podobna, miejsce to drugi łuk tej samej rafy, panorama reef. Zaczyna sie kuszenie. Wskakujemy do wody bez fakapu ale to bujanie to by je byk wygrzmocil. Szybki desant w dol i jesteśmy na 30m.
Edzipt Drryft fast and furious
Nur przebiega gładko. Po lewej pojawia sie ładna przepaść. Gaz jest. Stuk stuk? Kto tam? Dzien dobry prosze pana czy chcialby pan poznac i porozmawiac o tajemnicach bibli? Yyy raczej głębi 🙂 kusi, kusi w cholere. Ostatecznie rozsadek przegania innowiercow jak kaszanka przegania jehowcow.
O wskoczylo deko. Heee 3min na 6 metrach pff prosze, co to jest. Śmiech. Podpływa Piotrek z podkulonym małym palcem. Pyta jak u mnie sytuacja z odgazowaniem. No 3min 🙂 śmiech nie? No nie bardzo u mnie 17. Ze co? Chyba cie pogięło ile myśmy byli na głębokości no bez jaj.
No byliśmy. Dobijamy znowu do nemo city. Kołkuję na 10 potem 8 az dochodzę do 6m. I czekam. Zegarek sie nie rusza. Qwa co jest? Przecież nie może być. Chwila kurna przecież mam wbite aktywne gazy. 50 i tlen. Wyliczy deko pod nie. Cholera. Rolkujemy. I tak 3min rozciagnely sie na te 17. Matematyka potwierdzała ze powinniśmy tam posiedzieć. No cóż nurkowanie miało być rekreacyjne a wyszło ciut mniej. Pomysł ze stageami za w sumie grosze byl bardzo dobry. Gazu wzięliśmy tyle ze mógłbym jeszcze ze 40min siedzieć zanim musiałbym sie podniesc na te 3m.
Wbijamy na lodz. Wszyscy juz poskladani. Ma to swoje duże plusy bo sie nie przepychamy z nikim ale zaczynamy płynąć. A na morzu mega fala. Buja juz na 30c. Jest ok w miarę ale mózg sie meczy. Dopiero po położeniu sie jakkolwiek jest lepiej.
Buja nami następne 12h. Na kolacji każde spojrzenie w talerz powoduje staropolanskie okrzyki radosci – osz kurwa. Dobrze ze nie ma polaków w hotelu a cala reszta moze sobie myslec co chce. Nawet ze to o nich… potępione pomioty szatana wbijające sie w kolejke po papu zasluguja tylko na to ode mnie… 😉
Koniec jadu. Buja nami tak ze nawet nie walimy lufy. Boimy sie że bedzie jeszcze lepiej. Lozko tez buja no by to fiut…
Sen
Wczoraj dostalem smsa od stefa żebym nie biedował i chociaż smsa puścił jak było na Salemie. Ale nas na ten Salem nie wzieli 🙂 a net urwali. Ale dobry kolega zawsze dopyta o zdrowie i przebieg podróży 😉 a inni to tylko prezenty by chcieli. Maniuś mam nadzieje ze moje ci sie spodobają 😀 fallusakbar!
Wypływamy wcześniej bo w końcu ciśniemy na tego salema. 90min wody przed nami. Buja ale nie tak jak ostatnio. Gorzej. Zajmujemy szybko pozycje leżące i co po niektórzy idą spać, a inni piszą dyrdymaly. Zeby może na starość jak już lekarz zabroni wchodzić ponizej tych 9m, miec co czytać chociaż 😉
Dopływamy na pozycje. Nie ma tłumu. Oprócz nas jeszcze jeden statek. Zaczynamy bujanie. Mega bujanie. Ehh.
Taka nowość…
Dzisiaj płynie z nami grupka nowych. Zabrali ze soba krotkie pianeczki od kiteow. No życzyliśmy im powodzenia. Nawet nieźle wytrzymali ostatecznie, coś pod 50min.
Salem Express
Data budowy: 1964 r
Data zatonięcia: 15. 12.1991r
Wymiary: 115m x 17,84m
Lokalizacja: Safaga
Głębokość: 14-32m
Poszliśmy od środka druga grupa zewnętrznie. Tylko wpłynęliśmy i od razu poczułem moc wraku i tragedii jaka spotkałą tych pielgrzymów. Czystość wody w środku wręcz powalająca. Przepływamy przez bagażownie. Na środku bykiem stoi torba z napisem happy journey. Not so happy…
Na ścianach powiesili ubranka dzieci. Makabryczny obraz. Makabryczna tragedia. Pływanie po grobie, to nie zabawa. Łatwo sie zapomnieć. Tony rzeczy które znajdują sie w ładowni powalają. Dopływamy do auta i jakiejś ciężarówki. Ogromne powierzchnie. Na ścianach instalacje kablowe przypominają obrazki z Czarnobyla.
Deko bije
Uciekamy trochę do góry. Płyniemy juz po burcie. Kawal wraku. Niestety wizura na zewnatrz nie powala. Przez to wianie,prady etc. Dzieje sie wszystko czego normalnie nie było.
Deko odbębnione ponad lewa strona lodzi. Wracamy na nasz wrak…
Wychodzimy w dużej fali. Na statku czujemy ze jest źle. Bardzo źle. A potem jest tylko gorzej. Mamy zrobić krótka przerwę powierzchniowa i wracać pod wode. Piotrek zielony rzucił sprzęt i pobiegł leżeć. Ja oglądam horyzont. Jest źle.
Piotrek odpuszcza nurkowanie, ja biorę procha. Jeest źle.
Fala jest taka ze tym malym orzeszkiem buja jak jasna cholera. Uzbrajam stage nie widząc co robię bo muszę patrzeć sie w horyzont żeby się nie zrzygac.
Proch powoli sie wkręca. Wskakuje do wody fala orzeźwienia i soli w gębie. Ok na dol 4m poniżej skończy sie to piepszone bujanie. Salem lezy od 30m do okolo 11. Tym razem uderzamy na dziób.
Jest wielki. Spadm nizej, zauwazam murene. No weź wyplyn weeez. No i wyplynela. Kawal wegorza.
A zegar bije i to w takim tempie ze po 30min nurkowania mam 20min deko. To sobie po kołkuje. No i tylko powietrze. Ale weź nittox i nie miej czym go zanalizowac. Dziękuje. Wszyscy odpłynęli zostałem sam na linie.
20min kolkowania. Niby nic ale nudno. Deko jakos mija. Na 3min przed końcem patrze wpadl Hanni i mnie zagarnął na łódź. Mile z jego strony. Bardzo mile. Wychodzę na łódź i co? I nie ma lipy. Nie ma masakry w glowie. Jak piwo na mega kaca. Piotrek dalej zielony ale troche jaśniejszy.
Podejmujemy decyzje ze od tego bujania jesteśmy juz mega zmeczeni i kolejny dzien robimy labe typowa. Odpuszczamy 6ty dzien nurania ale tez w związku z tym ze nie jedliśmy obiadu ani razu w hotelu.
Czas sie pobyczyć. Feliks mówił że kolo hotelu w trawach żyje żółw. Trzeba będzie sprawdzić 🙂
Dive top
Złego slowa powiedziec nie moge. Punktualni,sprawni,nie robiacy problemu bo 2 baranom sie zachcialo posiedziec dluzej 🙂 wszystko w punkt. Pozdrowienia serdeczne dla Tomka, uratowal mi dupsko a raczej żołądek 🙂 do tego swietny compadre z kategorii tych myslacych.
Ceny na wszystko bardzo ok. Polecam krzysztof ibiza.
Egipt
Czy wrócę? Nie wiem. Zwierzęco sie wyżylem. Rzeczy ktorych nie widziałem raczej ciężko będzie spotkać od reki. Rafy sa twardo koralowe i pare dni z rzedu ogladania ich po prostu zaczyna nudzic.
Ludzie, z jednej strony uczynny bo czeka na dolca. Z drugiej strony mam mieszane uczucia. Połączenie stylu cwaniaka próżniaka. Kim ja to nie jestem. Kelnerzy w hotelu to patafiany takie ze na kopach bym ich gonił. Za to obsluga łodzi tip top.
a jak ktoś popił to potem świrował pawiana
rafka
flaga śpi, flaga opuszczona do połowy…
prawie po amerykańsku
herbata jakaś taka nie do końca przyjazna?
sól robiła ze mnie songoku
stoi i bez braweranu
panorama reef 😉
błąd
a jak wiało to innych wywieało
Ps. Leżenie i byczenie sie tez jest zajebiste 🙂 żółwia nie spotkałem ale odważyłem sie i wszedłem do wody. I tu zdziwienie chociaż w sumie logiczna rzecz. Tu wszędzie sa rafki. Nawet pod hotelem. Wszystkie ryby które widziałem pod woda praktycznie byly i tutaj na 2m. Nawet błazenka dostrzegłem. Tego morze śródziemne nie zaoferuje. Za to obiad hotelowy, serio juz mam na schabowego mega ochotę. ..
Pps. Jak mozna spiepszyc kurczaka, no jak? Sie pytam sie ja? Nawalony w 3 dupy bym go usmażył. Serio to co oni tu robia z kuchnią to dramat kategorii c. Hotel shams nie jest ogólnie zły. Jak dla nurka powiedziałbym ze az nadto, ale jak dla wakacjonisty plażowicza urlopowicza stawiam mu slaba 3je. Na szynach…
Czas wracać do domu 😉
Comments by thoms