Można by rzec, że tytuł jak z harlekina. 2 samotnych nurków, pierwszy raz zanurzeni, głęboko w , eh dobra 😀 koniec tej dygresji tourńsko brzydgoskiej. Plany planami, a życie niestety weryfikuje na każdym kroku. Miała być to dziewicza wyprawa dla kilku, a dla kilku mniej jak obiad w niedzielę. Zacząłem zbierać roczniki z Zakrzówka, zobaczymy do ilu dociągnę. Niestety śmiechem żartem brakuje mi wejściówki z rocznika chyba 16? które to zdobiła moja fota antka. Aaaleee do rzeczy bo się Olimpia niecierpliwi 😀

Tak więc, wybraliśmy się na 2 nurkowozy z samego rana w kierunku Wawel. Mieli być ludzie spod T

oronto vel. To runie – Torunia. Nie byli… Lubelskie wilcy się pochorowały i zadzieciły i wyszło, że tylko tylu nas.

Cel prosty – 2,3 nury i zmiana pozycji. Pobudka 2 nury i do domu. A życie jak to życie, zweryfikowało ten plan tnąc jednego nura. Na miejscu sporo ludzi. Jak zawsze w weekend ale udało się nam przytulić autem i wiata też się jakaś znalazła o dziwo. Cybul z Turkiem + Ja z Marjanellą no i unitron świeżo po teście już zapakowany nowym/starym aparatem.

Wpis ten dedykuję WAM! Dzięki właśnie Wam! dobrzy ludzie, którzy wspomogliście w biedzie historia DiveLife toczy się dalej, a foty mimo tego, że beznadziejne z racji słabej wizury tworzą dalej tą pokręconą historię! Dziękować!

Z nadziejami, że będzie cudnie wchodzimy pod wodę. Łojeeezu…

Ta Malta to mi bokiem wychodzi po dziś dzień, prócz zalania mam jeszcze 3 rysy konkretne do polerowania

 

Chyba głównie dla tego Honeckera wracam na Zakrzówek, zrobiłem tu pierwsze bardziej pro foto w życiu

chopy też pierwszy raz tu, prócz M, ten to już też rzyga zakrzówkiem 😉

pływają synchronicznie,żrą syncchronicznie, boję się pytać co wincyj 😉



raj to to może i jest jak jest super wiza 😉

poi technika zaraz po pierwszym nurze 😉

zwariowany autobus

Turek no więcej optymizmu!

dupa antka i Turek 😉A wizura coraz to wspanialsza…

 

zamyślony Mario kontem pluje

stanał, na wysokości zadania

 

ta lampa to niestety jeszcze sporo pracy, aczkolwiek zauważam pewna przypadłość. Im więcej focisz tym szybciej wiesz co masz z takimi gadżetami zrobić.

Po nurze ocena zalań. Suche skafandry są suche tylko z 2 powodów, bo są nowiutkie albo po serwisie 😀 w inne ściemy nie wierzcie. Z racji przerwy powierzchniowo jedzeniowej następuje uzupełnienie elektrolitów, bo akumulator na sucho nie idzie. Grila rozpalam jak ułom (te jednorazówki to inny świat), dopiero Turek przychodzi z pomocą i ogarnia temat. Robimy coś co nazywa się Kaszanka, potem cały drugi nur to też kaszanka, dosłownie i w przenośni. Nie popełniajcie tego błędu. Lepiej chyba nic nie jesć jak wwalić w siebie turbo kaszane – mimo tego że dobra. Znacie to uczucie kiedy coś wam siedzi na żołądku i potem jednym beknięciem przechodzi jak ręką odjął? To tu było zupełnie na odwrót. Co odbicie to gorzej. Tak więc zaczynamy kaszankę…

W drodze na grubego dostaję pomroczności jasnej… To przez tą wóde…tfu wode… nic nie piłem…

znak ten ma wszelkie prawa zastrzeżone przez Roberta Weterynarza – pozdrawiamy! – i jest to mam 30 bar!

 

 

pisrz miłości troszkę też skontemplowany, jacyś wszyscy tacy…

  

 

kanaliarze – Turko i Cybulosz – wydzwoń ich a zawsze pomogą odetkać to i owo! polecam, żaneta kaleka!

a gdzie ma jechać?

Tym razem bida, nie ma karty rodzinki i punktów żegnaj…

daj ojcu pizze zamawiać… i bez ananasa… draaaamat

Kaszanka nas nieźle sponiewierała. Ale jak człowiek to robi bez ceremoniału to potem takie przygody. Z drugiej strony po lornecie nurkowanie to raczej niekoniecznie…

Zbieramy szpej i przeciskamy się do Jaworzna i magicznego hotelu Wodnik. Pamiętam jak to Mario wybrał kiedyś drogę po taniosci i jechaliśmy ze 2h. Tym razem A4 i szybko na miejscu. Pokój quadro debile 2 papa mobile. I jestem w szoku. Cena śmieszna, warunki jak dla nurka więcej niż przyzwoite i ta okolica. Szok. Trafiamy na jakieś złote gody więc imprezę mamy zapewnioną. Ale restauracja działa więc pizza i piwerko uzupełniające poziom płynów wchodzi jak w masło. Szydera i beka na właściwym poziomie. Zmęczeni życiem zalegamy zaraz przed wstaniem koguta 😉 No i długo nie śpię bo budzi mnie zaaaajebisty ból pod pachą. „Tomek chrapiesz” – aaaale kurwa czemu szczypłeś mnie pod pachą Mariusz Mariusz ty kutwo!!!! ze 2h bolało…Bydle. Jak w tej piosence przecudownej, śpiewanej przez urokliwego pana o imieniu Zenon – Przekorny los (muahahah) – Mariusz zasypia i zaczyna chrapać… Hamurabi w pełnej krasie – a że mam długie ręce to i za bardzo nie musiałem się z łóżka ruszać – śiiiiiiiiiiiiiups – A.. A… A….. A czemu, co ty? JAk! Za co!? – Mariusz chrapiesz – wycedziłem przez usta żeby nie parsknąć zabierając poduszkę po sromotnym przypiepszeniu mu w łepetynę. Fakt faktem i jeden i drugi chrapacz do rana już dupa cicho 😀 Z rana już wiedziałem co jest z wodnikiem. Te tory co to są obok to jednak są używane 😉 ale bez dramatu. W mieście seksu i szczania po kątach, przecinaki pod oknami dopiero dawały do pieca.

Śniadanie i wyruszamy. Plan na 2 nury i powrót. Udaje sie dostac wiatę. wywalamy szmel. W międzyczasie dziki najazd chyba Hydrozagadki. tak czy siak było was sporo i szanuje że tworzycie taką spoko grupę. Mniej fajnie że ze 2ch z was chodziło i psioczyło że ktoś tam miał rezerwację której nie był, ktoś wziął wiatę etc etc. Kurła miejsca było tyle że pół wioski afrykańskiej można było tam zmieścić, wystarczyło zagadać… eeeeh

Tak czy siak dzisiaj singielek, bo mam dosyć noszenia. Przerzucam automaty, jakiś klar i do wody. Tyle że  wwodzie okazuje się że wszystko za szybko. Popiepszone jak u cyganki w tobołku. Znak 1 że się może coś dziać – ofkors zignorowane. Fakapy poprawione i do wody. Cybul prowadzi. Bo ja z aparatem. No i chyba wszystkim idzie jak po gruzie. A zapomniałem dodać o takim jednym zajebiście ważnym szczególe – wizura. KURWA… tak złych koparek nie widziałem nigdy. Serio nigdy. No taki szlam w wodzie jakby się stado ruskich zesrało na sygnał… No dramat przez uj. Coś cykam i nie wiem po co tak na prawdę. Widzę, że jest kupa. Gnój. Padlina…

W końcu wpływamy w koparkę którą udało się jakoś trafić o dziwo 😀 No i tu jest chwila nawet z wizurą. Cybul nawiązuje połaczenie wzrokowe i mówi choć choć, ino powoli, paczaj, tu jest SUM! Nie byle jaki SUM!

Wypływam, szukam chopaków i wpadam na pomysł, że czas pozjadać stage’a przekładam automat nad głową, sprawdzam czy cyka, wsadzam do hapiszczu iiiiii piiizd. To nie mój dzień, to nie moja woda. Wzbudzenie idzie w złym kierunku. Za bardzo sobie rozkręciłem ten automat. Do tego przekładanie pod inny pierwszy stopień bez alchemii ciśnieniowej i mam za swoje. Mamy wyciek panie kapitanie. Ok skoro wszystko już poskręcałem i dalej dupa to czas poszukać gałki. O kurwa to singiel, gdzie tu jest gałka… To nie twin, fuck. jade na stage’u więc to że mi napierdala SPA pod nosem nie stwarza mi problemu, szkoda tylko sałatki, tarkoski chuj.No i zanim to wszystko ogarnął Mario zakręcając mi butle to 80bar poszło się jebać. Nie więcej jak 90sek to trwało. Spory wyciek, zostały tylko ochłapy. Już wiem, że albo oddycham co drugi wdech albo zetnę im nura. O dziwo nieźle spowolniłem oddech i wysiedziałem z nimi równo, w tym gównie.

Do tego jeszcze ten obiektyw. Oko było w naprawie a tu pracował kit zoom 17-80. Niby na 17 ale kurde ten kadr to jakaś kpina w porównaniu do oka. Pewnie ta sama różnica jest przy przesiadce na pełny kadr. Ale to chyba nie nastąpi bo po ostatnim zalaniu już było bardzo ciężko. Wychodzimy z tego szlamu. Szybka decyzja w pięciu pierwszych słowach i 10 gestach i odpuszczamy drugiego nura. Nie ma to za wielkiego sensu, na sile to można gwoździe wbijać. No i wychodząc tak staję na lewej, że rozpiepszam sobie coś w niej – podkręcam czy coś – nie wiem bo nie doczytałem na forum, Faber miałeś podesłać coś gdzie fizjo mówią co takie downy jak ja sobie potrafią uszkodzić, mnie nie stać na wasze usługi. Mnie na nfz nie stać 😛 Ja tu mięso sprzedaje…

Takim oto sposobem o 11 zbieramy graty i wracamy do domu 😀 11 w dzień! podkreślam 11!

Koparki niestety nie tym razem. Może jesień ale musi najść ochota…na łychę…

Do następnego Pany!