Rozpoczęcie długiego WIKendu (przez W) zbiegło się z otwarciem sezonu w bazie Profundal. Pogoda szła w kierunku szklanej i wszystko dawało znaki, że nie będzie dane mi przetestować wynalazku, który już z samej „pobocznej” nazwy – płetw fryzjera – przyciągał i zachęcał mnie bardzo. Jako, że cukier tani, a moja rozpuszczalność wkroczyła w poziom konieczności zobaczenia płetw za niebagatelne pieniądze, decyzja padła i mimo gradobicia, tajfunów i trzęsienia ziemi w Japonii, pojechaliśmy.

Historia płetw zaczyna się  w zakładzie fryzjerskim – stąd też i obiegowa nazwa 😉 – „skoro nożyczki się składają, to czemu płetwy nie mogą”, takimi właśnie pomysłami świat idzie do przodu. Od pomysłu, przez koncept z kawałka kabla i listwy od żaluzji, aż do finalnego produktu, przedstawiamy wam  Exofiny.

20160430_132132

 

Jak widać znacząco różnią się od konceptu 😉 Żaluzji raczej nie zwiniecie, włosów nie przystrzyżecie ale pływać… popływacie… ale nie liczcie, że to jak za machnięciem różdżki.

Testowane płetwy różniły się od tych w wersji wojskowej. Być może były to pierwsze wersje, bo jak widać różnią się i to sporo od tych poniżej

pletwa_4_1

Na starcie przy klarowaniu sprzętu zostałem pouczony przez Leona o potrzebie dopasowania płetw na powierzchni. Ich budowa nie jest jakąś abstrakcyjną. Nie znajdziecie tu 100tys przełączników, guzików w stylu Jamesa Bonda. Ot nożyczki, w klasycneym kształcie litery V – ale w prostocie siła! Model testowy posiadał dwojaką regulację stopy. Tył trzymany przez gumę bungee, przód w bucie/kaloszu na szybko zaciskowe pasy.  Szkielet bardzo solidny, a zarazem lekki. Sama płetwa wykonana z materiału kolokwialnie mówiąc bazarowego 😉 tak wiem to pewnie super wspaniała mata która ma jeszcze bardziej super wspaniałą nazwę, aczkolwiek pierwsze skojarzenie jakie przyszło nam do głowy to ekmh, torba bazarówka 😉 ewentualnie plandeka od żuka… spodnie dryla spod Łęcznej… portfel Kadafiego 😀 EXO!
Nieistotne, materiał ganze mi gal  tak naprawdę, byleby w kolorze czarnym.

 

Wracając do testowania, j.Piaseczno  ma to do siebie, że ten piasek z tego piaseczna występuje łatami. Są wielkie połacie, że jest, są wielkie połacie, że zamienia się w rodzaj zasysającego mułu. Jako, że od strony Leszka raczej wypływaliśmy z barki,  ta tym razem „pozostała na brzegu”, to weszliśmy z przysłowiowego buta. No i ofkors trafił swój na swego czyli wpiepszyliśmy się w muł…

Przyzwyczajony do szybkiego zakładania Mant, rozpocząłem walkę ja vs. Muł vs. Fryzpłetwa.

No i nie posłuchałem Leszka i nastąpiło coś w rodzaju tego co zazwyczaj następuje po nieposłuchaniu. Płetwa ciężko się dopasowywała. Grube rękawice grzewcze nie pomagały w jej dopasowaniu. Guma bungee okazałą się za długa ale to akurat jednym szybkim supełkiem zostało ogarnięte. System mocowania buta został chyba mocno zmieniony od egzemplarza testowego ale gdybym oczywiście dopasował je na sucho to teraz bym się nie siłował.

20160430_132213

Pływanie

No to myk, plan na godzinne pobujanie po szuwarach i tor Profundal’owski zaczął się trochę rozciągać bo pierwsze 15minut uczyłem się pływać od nowa. To niedopasowanie odbijało mi się czkawką pod wodą. No i przyzwyczajenie, w Mantach mam już swoje „ruchy”. Hardy są ciut bardziej wymagające niż fryzjerki. Zupełnie inna praca w stosunku dla stawów kostki. Manty to klocki, Exofinów praktycznie nie czułem. Coś jakby błona między palcami. Czasami miałem wrażenie jakbym znowu odbębniał ćwiczenie pływania bez płetw. Gorsza rzecz, że to tez odbijało się na prędkości płynięcia.  Korzystałem z faktu, że partnur Maryjan nie był tego dnia zbyt wymagający i pasowało mu marznięcie 😀 Natomiast ja to inna bajka. Dobrze że nie wziąłem grzania 😉 Jego wolne tempo opłacane było hektolitrami mojego potu. Żabka w wykonaniu ja+fryzjerki była średnio efektywna.

Tor Profundala należy do tych inteligentniejszych i bardziej wymagających. Nie jest w nim nasrane wszystko obok siebie. Trzeba popracować żeby dopłynąć do „atrakcji”. W personalnym mniemaniu, tak powinny wyglądać wszystkie. Aczkolwiek tego dnia nie do końca mi było to na rękę, ponieważ robiłem też jako przewodnik wycieczki Orbisu więc musiałem się sporo namachać tymi fryzjerkami zanim gdzieś dopłynąłem. Zmęczony żabką stierdziłem, cholera a jakby tak z konia z typowego kraula pociągnąć? No co mi szkodzi? Skurcze? Normalna rzecz pojawią się pewnie z racji kawy 😉 i być może używania nowych partii mięśni. Jak dawno już nie pływałem z kraula ha, chyba dawno skoro w ogóle zapomniałem o takiej możliwości. No nic dam sobie odpocząć od żaby, jedziemy…

O żesz %#$ no to to ja rozumiem. Kraul to inna bajka. O ile w żabce musiałem kombinować, o tyle prostota kraula spowodowała wytworzenie się całkiem przyzwoitego ciągu. Pierwsza myśl, zaraz przyjdzie skurcz 😉 puff, nic. No to płynę płynę ale coś partnur mi został trochę w tyle 😉 OK, jestem pozytywnie zaskoczony. O ile w żabce flexol mi trochę latał o tyle przy „koniu” szło jak z kopyta.

Po 80 paru minutach wyszedłem trochę stachany jak koń po westernie. Jak to mówią są plusy dodatnie, plusy ujemne. Na pewno nie było mi zimno 😉 Manty hard z jednej strony mają mega kopa i na początku są ciężkie do ogarnięcia,  z drugiej jednak strony po tym początkowym etapie dają efekt rozleniwienia. Ledwo kopniesz i płyniesz i to płyniesz i płyniesz. Exofiny w połączeniu z żabką były trochę mało wydajne. Na pewno nie tak wydajne jak w połączeniu z kraulem. Jeśli chodzi o manewrowość to back-kick ok, helikopter natomiast średnio szedł. Głównie przez niedopasowanie do buta i jego latanie. Po prostu płetwa ślizgała mi się momentami i nie było pełnej mocy przerobowej.

20160430_132239

Dla kogo?

Nie chcę zagłębiać się w aspekty finansowe, bo patrząc czasami na czym ludzie są w stanie pływać to ręcoopad następuje i definitywnie ta grupa nie będzie zainteresowana. Po konkretną cenę odsyłam do producenta, ja natomiast powiem krótko, nie dla wszystkich i nie do wszystkiego. Ale żeby nie było tak ponuro to dodam, że jestem fanem i kibicuje projektowi. Jeśli chodzi o służby specjalne moim zdaniem strzał w 10tkę. Opcja złożenia, lekkość, mały gabaryt i tak naprawdę szybkość obsługi uważam za bardzo duże plusy. Nie są to moim zdaniem płetwy do rekreacji. Przynajmniej nie te które miałem na nogach. Są wymagające, trzeba je okiełznać, trzeba nauczyć się z nimi żyć. Nasuwa się pytanie dla kogo prócz wojskowych? Myślę, że dla tych sporo latających, którym zależy na ograniczeniu bagażu. Manty 😉 to krowy, są ciężkie są wielkie, są patelniami. Mając możliwość zabrania „fryzjerek” w ciepłe strony pewnie bym się pokusił. Nurkowie rekreacyjni? Jak najbardziej! Większość pływa kraulem , a te płetwy pokazują w tej dziedzinie pazur i są naprawdę mało wymagające. Coś jak Ariel Atom w kategorii samochodów. Niby silnik 1.6 wyciągnięty od kosiarki, a wrażenia niezapomniane 😉

Pozostaje tylko pytanie na czyją kieszeń? Służby mundurowe, zielone światło. Czy strefa rekreacyjna? Nie wiem, ale nie znam tez planów Exofinów czy mają w ogóle zamysł zasilać ten sektor.

tumblr_static_tumblr_static__640

Pigułka „dzień po”

W niedzielę byłem pewny, że po takim maratonie z machaniem nogami nie będę się mógł normalnie ruszać. Ku mojemu zdziwieniu faktycznie producent nie ściemnia:
„Lepsze właściwości nautyczne i hydrodynamiczne niż “zwykłych płetw gumowych”. Te cechy spowodowały, że nie męczą nóg, co ma bezpośredni wpływ na wydłużenie czasu pływania oraz jego komfortu.”

iii… tak faktycznie jest/było 🙂