2019 nie jest rokiem nurkowym dla mnie, przynajmniej nie był. Ogółem nawarstwienie było tak duże, że w sumie i różnicy powoli zacząłem tracić sens. Ludzie, sytuacje, woda, znudzenie, zmęczenie… życie zaczęło przytłaczać. W sumie to zawieszenie sprzętu na amen, wisiało już na włosku. Jednak stara paka postanowiła, że tak nie będzie 😉 Czasem dobrze, tak postać z boku i niech się dzieje co się ma dziać. Pali się? może coś ma się palić… jest źle? może i miało być źle. Co poradzisz jak nic nie poradzisz? Następuje Katharsis… Potem zastanawiasz się, co ma dla Ciebie sens. Co zyskałeś, co straciłeś.Kto jest ważny, kto nie był. Co tak na prawdę ma sens, a co okazuje się marnością. Dobrze, że w ciemnej ulicy są tacy, którzy krzykną spier…aj stąd 😉

Em, zapamiętam Ci to po kres! Tęczowy brat z Bydgoszczy zaraz z chusteczkami przybiegnie więc kończę już te rozczulenia 😀 ( tak to jest jak się leki popija wodą z siarką).

Nurkowanie jest we mnie, i to czymś dużo więcej niż sportem. To wspomnienia z najlepszych czasów, to kolorowe zdjęcia, to uśmiech córy, która mówi oglądałam wasz kanał i dałam lajka – tyle, że moim kontem 😀 ( ale tu to akurat mocny stres wjechał, w temat co myśmy tam wrzucali…a znając nas to same przykładowe rzeczy dla 8 latki… 😀 ). Nurkowanie powoduje to, że głowa czyści się ze zbędnych emocji. Przestaje mnie obchodzić ile plakatów polityków widzę jadąc do pracy 😉 nie interesuje mnie kto komu czemu i po co. Kogo boli ręka a kogo dupa.. (jakkolwiek źle to nie zabrzmi) Finito… jest woda, jest partnur, zero spiny, jest czysto jak mawiają AT-ecy. Ta czystka, to element nie do dostania, (chyba, że znacie jakieś leki to ja się z chęcią bym chciał z takimi zapoznać i nie, pavulon mnie nie interesuje. Jeszcze…) to coś co powoduje, że woda uzależnia cię jak papierosy. Jeśli wysychasz, to tracisz to uczucie i dochodzisz do punktu w którym już nie masz uzależnienia, już woda staje się czymś co TRZEBA robić, a nie MOŻNA- ale każdorazowe zanurzenie, powoduje uczucie, jak 3 pierwsze zaciągnięcia petem. Wdech wydech…x3…

Wcale nie propaguje tu palenia, porównuje tylko stan błogości. Nota bene, fajki zło – ave desmoxan, cytyzyna na króla… tfu prezydenta 😀 – i pierwszy tekst po wyjściu z wody, ej Em ale by człowiek zapalił 😀 dobra… do brzegu…

Tak oto wracając do zdrowia… nurkowego wybraliśmy się z Em do Tarnobrzegu. Miasta siary, siarki i betonowego grzyba 😉 Bez spiny, bez stresu. Mimo tego, że pogoda z rana raczej nastrajała, ku piciu do telewizora niż do ruszania dupy gdziekolwiek. Jedziemy, będzie co będzie, stoły są, najwyżej sobie pogadamy w drodze i wrócimy 😉 A jako, że po tygodniu jazdy na waryjata włączył mi się tryb emeryta to i pogadać zdążyliśmy.

Baza się trochę rozrosła od ostatniej wizyty (ok. 2 lat temu). Infrastruktura jest na wysokim poziomie – kibelek, pisuar, prysznic! Jest sprężarkownia, wypożyczalnia, zadaszenie, blisko woda. Woda jak to zwykle. jedni mierzą ją w calach, inni podają brutto z długością kręgosłupa. Rozkładamy się jako drudzy ale w dosłownie, jak ze strzelenia palcami, zaraz po nas przyjeżdża cały parking ludzi. Szybka zbiórka, bo w planach 2 nury.

 

Wszystko działa – o zgrozo! Aż dziwnie, może chociaż rękę by mi tak zalało? Wchodzimy i mówię, wow jest zakrzówek, jest moc. Ten sam kolor wody. Ręka sucha…Suchy suchy. Pacze w lewo, paczę w prawo, szok no jest wiza! to teraz by człowiek coś pooglądał. Eyes’hang ( dla nieznających english with Tusk tłumacze – Oczy wiście) pewnych rzeczy się nie wyplewi i zamiast rozrysować, i obgadać tor, to na żywioł – norma. Woda to woda, gdzieś się trafi, jak znasz kurs powrotny 😉

No i tak do 9metra to było sobie i z dobre 8metrów wizury dookoła         

Czasami autor nie wie jak podpisać zdjęcie, czasami myśli nad jego sensem, a czasami po prostu je wrzuca, takie bywają te czasami…

Tu już zazynała się mleczarnia…

A ten znak świetnie oddaje sens, zawróć i spierd… 😉 żeby nie magia obróbki to nic by tu nie było widać z tych fot…

 

Byliśmy drudzy w wodzie, miejscowi ogarniali się jeszcze. Ale dobrze, że tak się stało bo jednak Machów to miejsce w którym dość szybko można „zmulić” temat. Tylko, że średnio znając tor obraliśmy droge na najbardziej wysuniętą do przodu łódź kursową. No i o ile do 9m było ok o tyle za 10 mleczarnia. doszło do tego, że przed oczami ukazał się master yoda Majki i powiedział chwyć tą poręczówkę, no pobaw się nią, karwa źle było a ja ślepnę z roku na rok. Płyniemy już 5 min wracać to 5min stracone, czy coś tu będzie? jak będzie to na pewno będzie połączone z torem i przeskoczymy na coś innego. Otóż nie… Była łódź i tyle. Nie zrobiliśmy rozeznania z torem to mamy za swoje. Z aparatem ciężko bo o dziwo ktoś zapomniał o pływakach, ciekawe kto, a nowe stare ramiona doprowadzały mnie do szału. Będzie powrót do krótszych.

 

A tak było faktycznie

 

 

 

 

Pistolero Em O.

Poczaiłem sie dopiero w domu, że było spotkanie z obsym 😉

Dużo ich ale małe, karpi nie widzieliśmy…

…emocje jak na grzybach 😉

ale jak już się wpadnie w stado wron to się kracze z nimi 😉

 

 

Zrobili miejsce do zabaw kluczami, to akurat fajna rzecz. Takich rzeczy powinno tu być więcej.

DJ OŚKA

 

JAk zwykle bo nikt za pałek nie ma…

 

dupskiem na golasa bym nie próbował w to skakać 😉

żadna nowość, ot # krata 😉

Nudy z deka… Tora tora tora, a tor taki, że przy tej wizurze ja widziałem tylko poręczówkę. A, że jak pisałem wcześniej zapomniałem o pływakach to wkroczył plan biceps+. W tym punkcie wjechał sks vel. rozsądek, drugiego nura nie będzie. Po wejściu w wizurę stwierdziłem , że zlewam te poręczówki i popływamy po okolicy, a nóż coś trafimy. Trafiliśmy ostatecznie w linę z balastem na końcu 😉 potem platformę do rękodzieł i moje ulubione badyle. Na tych badylach zależało mi, ale myślałem że były kiedyś większe – to samo mówią o cycach Dawida 😀 Pewnie to przez te oczy czerwone…

Ja i brat podbijamy świat, lata lecą a my dalej piękni XXX letni 😀

 

Ogółem, jak na 2 lata ( a może i więcej, trzeba by sprawdzić) to nie widzę postępu w tej infrastrukturze podwodnej. Wręcz popsioczę, że opłata nie jest kompletnie adekwatna do tego co tu się zastaje. Sory 25ziko  – jak mawia nasz bogol syn Tadeusza, Dej-łid – zwany Faberem, pozostawia lekki niesmak. Patrząc na Honoratkę widzę tam sens, działają super prężnie… tutaj widzę tylko s, gdzieś ten SEN się rozjechał. Szkoleniowo ok, bo cięzko się pogubić do tych 9m. Ale jak OWD ma strzelić 18tkę 😉 to życzę powodzenia w praniu pianki, bo gruz będzie się sypał na rzadko.  Jak dla mnie Machów to miejscówka raz  na rok, o ile nie wzmocnią infrastruktury pod wodą. Nie wchodzę w politykę firmy, pisze jak jest, jak max z golonką. Z palet można dużo, a że dużo was tam to i dużo wymyślić możecie…

Kramik jak zwykle… skarpety po 3zł majtki po 6

Halo wóz, jak mnie słychać?

Kafa to podstafa…

 

Nie ma to tamto, czas na kawe i do domu 😉 Taki też jest i mój sens, zero spiny, sama przyjemność. Nie zapraszam nikogo, sami sobie znajdźcie ten sens, bo to nie religia ale oczyszczenie trzeba zrobić solo. Dawno już nie było odpoczynku. Cieszę się, że wszystko wraca na dobrych torach do porządku i ZEN.