indeks
W ostatnią niedzielę, a zarazem pierwsza niedzielę grudnia miałem przyjemność testować, dzięki Santi ConceptStore Wwa – model goszczący już spory czas na rynku — Santi – E.motion.

Skąd w ogóle próba? otóż stąd, że espace już swoje odsłużył, a ja chciałbym czegoś bardziej wyjazdowego. No i od słowa do słowa Concept Store, oddział Wwa skombinował „piżamkę” na chłopa kartoflanej postury, se mua – mnie.

E.motion

E.mo – bo jakoś skrót mi też pasuje, zaskoczył mnie już od pierwszych chwil w rekach. Fajny materiał! Jaki lekki! 3.2kg!!! hmm… Taką lekkość czułem tylko w DUI do tej pory. Wszystkie suchary z jakimi miałem do czynienia pobocznie, były zbrojowate (Ursuit chociażby!). Espace miał już ta nutkę lekkości aczkolwiek bardziej podchodził mi pod kategorię jeansu niż domowych lekkich pantalonów 😉

No gravity też przykuwał uwagę ale problemy natury technicznej i sam wygląd tego materiału jakoś w ogóle nie nastawiły mnie ku niemu – przeszywanie czarnego suita niebieską nicią plus ogromny znak na froncie ( za moje ciężko zaskarpetowane miedziaki ) pozostawiły mi w głowie wrażenie taniej ruskiej torby bazarówki. Choć ostatnio widziałem szyty cały czarny, bez tego mega logo i nie raził już tak „plastikiem” (w cudzysłowie bo nie napisze wprost tande.. hehe -mem 😛 ). Do tego czasy realizacji „być może”, „x miesięcy” etc. nie. To ma być suchar. Konstrukcja prosta jak cep, ma być suchy i ma spuszczać gaz finito nic mi więcej nie trzeba. No i ma być, a nie być może…

Mierzyłem też Kevlara Ursuita – fajny skafander, cena mało fajna i mało realna, a wygląd pozostawiam bez komentarza. Worek na kartofle wygląda lepiej 😉

No dobra patrzymy dalej – Budowa

Wersja, którą dostałem była wyposażona w T-zip (myślę, że ten zamek powinien być w standardzie już w każdej firmie – rewelka), silikonową kryzę (lubimy!), butelkowe manszety hd (lubimy motzno!), 2 wielkie kieszenie! flexole (patrz poprzednik) wysoki zawór upustowy(not so much lajk), podwójny zamek i łaty kevlarowe.

Santi e.motion

Tutaj miałem małe wątpliwości wręcz raczej spore, bo po Espace’ie zawsze od zakładania nóg miałem mocno poharatane palce dłoń. Tak więc telefon:
– Dzień dobry ojcze Kubo! Dzwonie do przeora w nietypowej sprawie, otóż dobrodzieju usuń mi ty te naszywki bo mi palce tną!
– Nurałeś?
– Not yet
– zanuraj!

No dopsz. Nauczony doświadczeniami z E-miejscem, pojechałem pociąć palce. No i pierwsze zdziwko na miejscu, to nie ma nic wspólnego z łatami z Espejsa. Po drugim telefonie okazało się, że tam były stosowane wręcz maty cordurowe na cała nogę. Faktycznie założenie nie sprawiło problemów.

2014-12-02 19.54.36Model „piękny” inaczej (wewnętrznie? naah ) 😉 Za to suchy fituje! 🙂

Jako, że pogoda mocno zimna już, długo nie czekałem i wskoczyłem z całym bojowym osprzętem do wody. W głowie lekka obawa bo mimo tego, że skafander nie sciuchany i wracał właśnie z przeglądu to zalanie w takiej wodzie byłoby co najmniej niemiłe…
Przed wejściem profilaktycznie nasmarowałem końcówkę t-zipa no i chwila strachu, tzip trzyma! jest dobrze! Tzip najlepszym zamkiem jest i basta!
Przytrafiła się za to zalana rękawica, no cóż łapa do góry, rozkręcamy, do dołu cyk działa! ok śmigamy dalej.

Plan na nura ustaliłem ambitny, idę na dno Piaseczna i tam lekkie buszowanie tak do ustalonego limitu gazowego.

Woda

Skafander E.mo w wodzie odnalazł się jak ryba. Nic nie krępowało ruchów – mimo tego, że wymiary w paru miejscach troszkę odjeżdżały od mej budowy. Vdrill mod. poszedł jak z bicza. Zasięg rąk i ich ruchomość przez zastosowany materiał (Rip stop) była nieporównywalnie większa niż w poprzedniku. Nie skupiając się bardziej na wadach, czy zaletach po prostu popłynąłem robić swoje.

39m/50′ tu osiągnąłem kres wytrzymałości na zimno. Słyszałem, że jest to materiał lżejszy ale i przez to zapewnia mniej termiki – tak na prawdę dokładnie to samo miałem w Espace. Bz400 po prostu w moim przypadku po 50min w wodzie <5C ( a była 3.7) zawsze odpada. Może pokuszę się kiedyś i na opinie o 400tce bo uważam ją za jeden z najlepszych ocieplaczy w jakich pływałem.

Inteligentnie wziąłem sobie i Santi grzanie. Tylko nad wodą pokapowałem się w sytuacji, że wszystko mam prócz termo zaworu który został w poprzedni suchym.

Na dole w ramach testu skafandra wziąłem się za roboty, trochę plątaniny nitkowej etc. Ot żeby się nie nudziło. Zero krępowania w dalszym ciągu. Bardziej upierdliwe były 2 stage niż jakakolwiek cześć suchara. Płynęło mi się po prostu bez jakiegokolwiek skrepowania ani fizycznego ani psychicznego. Tak powinno być!

Zawory

Zdziwiło mnie natomiast położenie zaworu dodawczego. W Espacie ( a wcześniej męczyłem Equesa, który za swoje pieniądze też jest wart uwagi, chociażby do nauki!) położenie tego zaworu nigdy nie było dla mnie oczywiste. Mimo dosyć dużego opływania. Pamięć mięśniowa zawsze podpowiadała ręce, żeby szła gdzie indziej. W przypadku Emo zawór znajduje się bardziej w kierunku szyi. Nie leży już w splocie gdzie przechodzi większość przewodów. Ogarnąłem go błyskawicznie.

Jest jedno ale, ale…

Ale raczej w kategorii może nie negatywnej. Taka szarość. Otóż zawór upustowy. Być może mała ilość gazu w butlach i lekkie niedoważenie powodowało, że po prostu było mi ciężko pozbyć się gazu z suchara. Słyszałem też, o przypadkowych zalaniach, w przypadku gdy ktoś się przesiadał z niskoprofilówki i kręcił na pamięć zaworem – całym. Aż tak zdolny nie jestem 😉 Mimo tego miałem trochę do odstania na 6m i w tych okolicach zaczęły się problemy. Dokładniej to od 9tego wiedziałem, że będzie mnie sporo podnosiło. Wszystko przez wyważenie pod jednak większa rezerwę gazową 😀 Nie znając jeziora byłbym po prostu w dupsku. Na szczęście w Piachach na 6m dzieje się sporo, stoi platforma więc dopłynąłem do niej i metodą na misia przytuliłem się do jednej z nóg, wypuszczając wszelakie helo podobne gazy z siebie.

Mówię, to mogła być moja wina, głównie a zawór może działać idealnie (chociaż jego wysokość sama w sobie mi nie odpowiada). Dawno nie szedłem po bandzie z flaszkami, a tu troszkę się podjadło 🙂

Flexy

Wrócę jeszcze na szybko do flexoli, których to bałem się niemiłosiernie już w Espac’ie. To bardzo fajne rozwiązanie, japonki nurkowe, kuboty czy whatever je zwał 😉 Dobrze wklejone, a tak było w obu przypadkach, suchych w których śmigałem, nie sprawiają problemów ani przy ubieraniu ani ściąganiu. Jedyna ich wada to grubość. Nie wyizolują tak od gleby jak kalosze. Są cieńsze więc i na nogę trzeba więcej założyć. Muszę spróbować patentu z wkładkami do butów, bo nie powiem, trochę zmarzłem w nogi. A w sumie takie wkładki to grosze. Usztywnią stopę, a może i odizolują co nieco.

Kaptur

9mm – mistrzostwo świata, bondowski Walter PPK 🙂 akurat pływałem już wcześniej, tylko Stefan Stefanis po przymiarce stwierdził, że już mi go nie odda, bo nie 🙂 Idealne dopasowanie, ciepłota na wyższym poziomie niż mój obecny 10mm sado maso santi z zamkiem z tyłu 🙂 No i ten neoprenik, klasa sama w sobie, zupełnie inny materiał niż poprzednicy!

A w zestawie jeszcze

Torba, wężyk no i opcja wyszycia nick’a – lubimy!
Sugestia – kiedyś z tego co pamiętam Santi szyło torby, na któych można było się rozbierać. Może to mogłoby wrócić? i dać klientowi do wyboru, albo wręcz dać obie. To nie powinno za wielce budżetu obciążyć :] może jak dolar potanieje? 😀

Podsumowując – jest po niedzieli…
czarny czarny E.mo jest już zamówiony, nawet przez chwile nie było zawahania.

Szczerze mówiąc to zdecydowałem się też głównie z powodu kontaktu z klientem. Dzięki za pomoc z rozkminieniem rozmiarówki pod te moje ŁYDY 😀 Mam nadzieję, że w miarę szybko stanie się moja druga skórą 🙂 Pozostało już tylko czekanie…