2014-11-29 14.33.27

Listopad, miesiąc w którym większość chowa się już pod strzechy domostw szukając ciepła. Dzień jest krótki, ciemny i tak samo cudny jak szary papier toaletowy. Jak łatwo się domyślić każdy lubi ciepło ale pomyśleliśmy eee po co 😉 A, że akurat Majki miał wolny termin, wpadliśmy na genialny pomysł zróbmy kurs/y. I wiecie co? było ciepło! jak nie fizycznie to psychicznie na pewno !

Dzień pierwszy – Początek
Umówiliśmy się na skillsy w naszych wodach. 9 rano ciepło na poziomie 4C na +. Jedziemy.Dzień rozpoczęliśmy od pogawędki i mimo tego, że oprócz paru maili i telefonów nie znaliśmy się w ogóle czułem jakby rozmawiał ze starym druhem z którym przeżarłem beczkę soli. Posprawdzaliśmy sprzęt i tutaj  absolutnie tez nie było narzucania niczego z Majkiego strony. Masz tak, ok? a czemu? a temu aha no to jak „temu” to ok ale ja bym Ci proponował tak. Zero narzucania czegokolwiek, no chyba ze coś w konfiguracji na prawdę odbiegało od normy ale jakoś ciężko mi sobie przypomnieć czy było coś takiego – chyba tylko karabinek na zrywkę u Piotrka przy głównym automacie.
Zanim wszystko posprawdzaliśmy przyjechał Szymon, 3ci do kółeczka.  Poskręcaliśmy się, poubieraliśmy i hops do wody na checkdive. Tam standardy nurkowania – style pływania, wyważenie, trzymanie głębokości. Wychodzimy i czuję, że coś mi ciekło. Klątwa zalewanego Piotrka przeszła na mnie. Procedura START od naszej różniła się sporo. Nasza sprawdzała może 55%. O ile w ogóle była robiona bo zazwyczaj „każdy sobie”.

Majki słodzi…

10698667_786279034747747_4348909867202283247_n Piotrek miał dywan, allah snackbar był z nim!

Było nieźle całościowo, więc po krótkim „słodkim” omówieniu 😀 przeszliśmy od słów do czynów, czyli do słów. Teoria w jakże urokliwym miejscu jakim była stodoła Bombla 😀 Farelki, grzejniki nie podgrzały tak atmosfery jak dobre palenie głupa przed Majkim i pytaniami z teorii 😀 Błyszczenie się skończyło, bo ktoś komuś nie dosłał czegoś. Ktoś o czymś zapomniał, ktoś inny teorię znał z teorii i ogółem orły sokoły pozwoliły aby to jednak Majki mówił ;D Rozstaliśmy się nocą. Majki z Szymonem agro turystyka z miłą ekipa budowlaną gdzieś pod Kaniwolą, a my w te pędy do Lublina kleić suchara. Pvalve dostał drugie życie i klej…
1912009_786279058081078_6322629641652685657_n
Stodoła perfekto ino ciut heblasto!

Dzień drugi – mróz
Z butlami i poklejeni przyjechaliśmy nad wodę, ze spóźnieniem 15to minutowym. Ogółem nie proponuję nikomu takiej strategii 😉 Na nasze szczęście chłopaki mieli po nocy zalodzenie na sprzęcie i musieli odtajać 😉 ale pioruny już latały w powietrzu więc nie radzę się spóźniać.
Obejrzeliśmy filmiki z poprzedniego dnia, jeszcze trochę cukru się posypało. Omówiliśmy nura i zadania i siup w wodę bełtać muł. Tym razem praca i rotacje butlami, bezdechy etc. Tu wyszło moje „podpalanie”…ale o tym dalej. Sdrill z niespodziewajki, ściąganie masek, szło nieźle aż do momentu w którym przyszło mi zrobić zmianę gazów trzymając w toni głębokość. O ile kręcenie zaworami nie stanowiło problemów nigdy, o tyle moje niedbalstwo z nie wpinaniem automatu w uprząż i wymóg robienia tego teraz , spowodował mocne zamotanie. Zaplątałem się wtedy do tego stopnia, że w momencie kiedy powinienem być na głównym automacie siedziałem na backupie.

Majki widzi

i oszukiwanie kończy się… hehe no zgadujcie jak…

Tak więc byłem na backupie, bo może jednak nie zobaczy, że powinienem być na głównym,a główny był wpięty – w końcu. No i biorę się za klarowanie, trzymam tą głębokość napływa Piotrek te koleszko daj ty mię powietrza. Odruchowo szarpnąłem – ale chwila byłem na backupie. Wyrwałem backup tak sprytnie, że pozbawiłem się maski. No i teraz tak, nie mam maski, papu się kończy, a automat ( w dodatku na kijowym karabinku, zjedzonym przez sole w ciort) wpięty. Cyk cyk cyk, czas leci głębokości już nie ogarniam, spadamy za platformę. Cyk cyk, czas leci… Wyciągnąłem automat! w tym momencie jakbym oberwał jeszcze zakręconym manifoldem to chyba dostałbym zawału 😉 Ostatecznie maska na twarz, sac 500, up up and away…

Ale i mega zziębnięcie z zalania. W bezdechach 2m przed butlami pokazałem nożyczki. Zły na siebie koszmarnie, wróciłem do chłopaków jako supportowiec. Im się udało za pierwszym podejściem. Dystans całkiem całkiem. Pamiętam że na deco procedurach była gdzieś z połowa tego co było do przepłynięcia teraz. Wtedy się udało…

Majki nie popuszcza

Chłopaki przepłynęli no i myśląc, że trudno uwaliłem zbierałem się do wyjścia. Ehe chciałbyś – pomyślał pewnie Majki. Ehe chciałbym, pomyślał Styrlitz 😀 Zimno było mi już do tego stopnia, że brzdelęcząc zębami wystukiwałem Morsem – S.O.S spieprzajmy pliz! Nie nie szanowny kolego, zbieraj dupsko w troki i z powrotem na koniec linki. Oh tak, nie udało się za pierwszym razem to bankowo teraz wyjdzie jaaasne. chyba głównym błędem w tym ćwiczeniu za pierwszym podejściem był zły wybór metody płynięcia. Kraul jest szybki ale w moim przypadku i przy moich płetwach powodował stosunkowo spore zużycie powietrza. A jakoś wcale nie czułem, że przepłynąłem więcej. No nic kraul? płynę czuje jest to samo, spompuję się i znowu uwalę. Spokój. Wybrałem żabkę, na przekór wszystkiemu, z power kickass mode’em. Tym razem gładko z rezerwą dotarłem do platformy i zaciągnąłem się tlenem. Takie oddechy wchodzą w pamięć.

Po tym nurze okazało się, że zalało mi cohones i poszło aż do kolan. Pierwsza myśl Pvalve ty luju. BZ400 trzyma długo ciepło mimo zalania ale nur na 80minut nawet i ją znokautował. Telepka trwała, więc po szybkim wyskoczeniu z cebulich warstw spiepszyłem czym prędzej do sali wykładowej. Tym razem dzięki wspaniałomyślności kolegi Bombla – www.nureczno.pl – reklama bo jakżeby inaczej 🙂 dostaliśmy klucze do pomieszczenia PRO 🙂 Grzanie i kaloryfer olejowy między udami i tak po 20min odtajałem. Majki w tym czasie omawiał dalszą część teorii. Sporo poprzestawiał i poukładał w głowie. Wręcz czasami światopogląd zmieniał się o 180 stopni. Wykłady trwają do nocy!

Dzień trzeci – a może by tak coś zepsuć?

Plan dnia 2 nury z konkretnymi zadaniami. Nur primo#1 – Szymon prowadzi, mamy dopłynąć do 20m, podpiąć kołowrotek w platformę i tam minimum 5min trzymać głębokość, potem ostatni czyli ja ma wrócić w punkt z tym samym czasem. Mamy do tego strzelić boję i przy niej się wynurzyć. Nie strzelimy to wynurzamy się w toni. Ja prowadzę deco, Piotrek strzela boję. Czas operacyjny 20min, potem wynurzenie do powierzchni z wcześniej rozpisanym runtimem. Ok, omawiamy we 3 plan i jazda. W związku z tym że mamy grubo <10min na dotarcie na ten 20m musimy zapierdzielać ile pary w tyłku. No i tu zaczynają się schody. Szymon prowadzi i po osiągnięciu 20m i zaczepieniu kołowrotka zaczyna płynąć na ten 20m. Tylko to płynięcie to raczej staniem bym nazwał. Nie chcę się wypowiadać ale po takiej sapaninie ja już czułem trochę w głowie. Szymon stoi. myrdamy żeby płynął, stoi.I soti, i stoi i… wracamy. Naliczyłem 13 kopnięć, jak ja mam wrócić 13kopnięć w 5minut jak to jest 60sek max. stać mam? no nonsens. Staram się jak mogę docieramy przed czasem. Piotrek wyciąga boję strzela ja miałem przygotować zrywkę. Stoję i czekam z tą zrywką została 1:30 do końca BT. FUUUUCK dawaj mi ten kołowrotek. Pokazuje fakap, a ja ale nie widzę o co mu chodzi. Szymon ogarnął, że zablokowała się bojka na manifoldzie. Uf boja strzelona jest linka, wpinamy, bo 15sek do spierdzielania. wpięte ok, sac 500, nerwówka. Zaczynamy deco i dupa fest zaraz po opuszczeniu nx50. Linka szła pod kątem 70C. Fakt, że nie robiliśmy deco przy czymś takim ani w toni nie ułatwia zadania. Rozjeżdżamy się okropnie. Ja mam zapisany RT jak ostatni gamoń i nie ogarniam co sobie zapisałem. Ogółem to wolałbym zostać zjedzonym przez azot i w ogóle nie pamiętać tego nura. Spiepszyliśmy go okropnie. Na powierzchni kolejne ćwiczenie, holowanie zmęczonego nurka do brzegu ze zmianą po połowie drogi. Piotrek w tym czasie zwija bojkę, więc mam dodatkową kotwicę do ciągnięcia.

Majki kończy słodzić

Po tym nurze miałem ochotę się spoliczkować self-liść w papu. Co to #rwa było? wkur.. jak osa wylazłem i pojechałem dobić nam butle. O ile wcześniej humor  w miarę dopisywał o tyle po tym nurze było źle. W drodze myślałem już na poważnie o przerwaniu kursu. Na moje szczęście rozmowa z przyjacielem Stefanem troszkę mnie uspokoiła. Wracam…

Drugi nur za raz po moim powrocie nawet nie bardzo miałem czas na użalanie się nad sobą. A Majki nawet nie miał ochoty tego komentować. Wyraźnie dał do zrozumienia, że jeszcze raz takie cuda wianki i wypindalać na drzewo ekipo. Bo to faktycznie było tragiczne od samego początku. Zbieramy się do wody.

W końcu zaczynamy pracować jak drużyna. Plan jest taki żeby popłynąć na 30m, tam znowu wpiąć kołowrotek, znowu spróbować utrzymać głębokość i dokładnie policzyć gaz jaki tam zużyjemy ( niezbędne w dalszej części kursu i jak się okazuje cyfry niestety tam nie kłamały). Pyta pytanie kto prowadzi, ja po tym blamażu odwróciłem głowę w drugą stronę, psychicznie się spaliłem. Piotrek i Szymon. Ok! Odpocznę. Szymon wraca po lince z kołowrotka i jakoś to poszło. Walimy w drabinę na 30m. Ponoć jest ponoć „stoi” i ponoć sięga 6m. Ponoć bo rozwinął ja Bartek z Pawłem Bigplikiem ale my tam nigdy nie byliśmy, oprócz tego że ją znaleźliśmy na dnie i ją zaporęczowaliśmy. Ok zaczynamy deco. Szymon prowadzi, skaczemy do 21m, przepinamy się. Jest w miarę dobrze, może są jakies wahnięcia ale nie jest źle nie tak jak poprzednio. Nijak tak jak poprzednio! Kończymy deco poprawnie. Była komunikacja, był spokój w teamie. Tak to miało wyglądać. Powierzchnia no i prawie ze środka jeziora mamy warsztaty pływania stylem klasycznym na plecach 😉 sporo pedałowania do brzegu.

Wychodzimy, oprócz tego, że przeżyliśmy to ewidentnie poprawiliśmy się. Zrzut sprzętu i ciągniemy wykłady dalej. Oczywiście ja mokry. Oczywiście w strategicznym obszarze…

Dzień czwarty/piąty – zmiana klimatu (3tyg później) + „moje miasto to Białystok”

1959799_850592074963885_366280161494553360_n
Hańcza w słońcu

Zakładaliśmy, że pojedziemy nach Szkopenland do Sparmana i tam wyklepiemy resztę nurkowań. Niestety w międzyczasie Szymon odmówił posłuszeństwa i z wielką przykrością musiał zrezygnować z kursu. Logistycznie nie dalibyśmy rady więc szybka zmiana, jedziemy nad Hańczę, tam musi być cywilizacja.

Swoją drogą mała dygresja – w 21 wieku, prowadząc bazę nurkową w cywilizowanym kraju jakim są PD Niemcy! pobieranie opłaty za prysznic i nie zapewnienie pościeli to serio dla mnie żenada totalna…

Moje miasto to Białystooooook!*

Dzień wyjazdu, robię coś przy butlach i nagle jeeeb, i nagle buuum i nic nie widze ciemno i gwiazdy…Strzelił mi kręgosłup  w odcinku el quatro. Do tego stopnia że ani siaść ani stać ani leżeć. Na domiar złego nx robiły się na trójniku i nie wiem skąd ta magia świąt ale wszystkie 3 butle z taką samą ilością tlenu, zrobiły się 30/40/50. Nosz #rwa mać co jeszcze? Regułą 3 fakapów na szczęście nie nastąpiła. Wywaliliśmy te popłuczyny i przed samą droga pojechaliśmy jeszcze raz wbić należycie te nxy.

Trafiamy do Sienkiewiczówki i Bananów. Jedzenie super, spanie ok ( bo nam ciut kapało z dachu w łazience 😉 ) ale wszystko od ręki i pod ręką. Zajeżdżamy i co? tony ludzi w tak hardcorową pogodę a ma najechać druga fala. Szok 😉 nie tylko my jesteśmy tak porypani…

1 2 3 Majki śpi 😉

Dojeżdżamy na noc, kładziemy się szybko w kimę, widzimy się na śniadaniu. Chitchat o dupie maryny i paru innych 😀 (oj te rozmowy to by scenariusz z tego spisał taki, że by te polskie komedie pożal się boże zaorałaby w trailerze!!!) Ale ale… Co dzieje się na Hańczy zostaje na Hańczy! dzisiaj mamy nura albo 2 powietrzne, zostajemy przy jednym bo czasowo już krucho i musielibyśmy to robić po ciemku w okolicznościach przyrody wskazujących już na opóźnienie mózgowe lub lekką chorobę psychiczną, or both…

W międzyczasie dojeżdża nasz support 😉 Adam z Wawy, który miał co nieco do pogadania z Majkim. Kończył kurs multistage Sado Maso. Grubo – pomyślał Styrlitz!

Plan na nura, parking 2 (któren to zostaje już ulubieńcem aż do końca) 45min / 20′. Mamy wstawić kija odbić od niego, zrobić elkę i zrobić deco. 45m mysle noo to jak ma nas pozamiatać to będzie to tu. Nie uprzedzając faktów, klarujemy się i spylamy w otchłań hańczy. Hania przyjmuje nas po swojemu – z kopa! Told ya!

2014-11-28 14.06.05
Co to za muchomor w krzunach?

Trzymamy głębokość 45m, ciśnienie powrotu osiągnięte, zawracamy. Czuje coraz to bardziej kopa. Ale nie jest źle. Stajemy 2min przed czasem. Przygotowuje się do prowadzenia deco i nagle czuje oooo fuck, ścina mnie. Patrze na komputra jeszcze ogarniam cyfry, damy radę. Albo może nie. Błyski ohooo pięknie. Podnoszę wzrok Piotrek coś myrda ale w tej ciemnicy umysłowej gie widzę. Elegancko…Dostrzegam sygnał na podnoszenie się. Ale hola hola to ja prowadzę deco na moim budziku jeszcze pare chwil. Znowu błyski, no ok spierdzielajmy. Staliśmy przy stoku, aczkolwiek pomroczność wsteczna spowodowała że zamiast pójsc po stoku i mieć punkt odniesienia odwaliliśmy a raczej popełniliśmy ten sam błąd co w Piasecznie. Idziemy w toni. Jest źle. Huśtawka jest na poziomie adv.nx. metr w tą w tamtą, przestrzelone przystanki. Jeszcze ja w nie moim konfigu, bo wziąłem na zapas butle z powietrzem Bartka 12tki. A po tych paru latach mam już tak tiki od 15tek, że nie jest łatwo.

1522923_803786896330294_6379332011477743931_o
Piotrek miał być inny lód! ale ty zawsze się wykpisz no 😀

Do tego wszystkiego jestem niedoważony bo w ferworze skłądania zapomniałem, że owszem odchudziłem ołow pod 2x15tki ale to może nie do końca działac z lekkimi 12tkami. No i nie działało 3 przystanki prawie że przelecieliśmy – tracąc pewnie z 3 minuty – bo nie ogarniałem inflatora. Klikałem a to bydle nic nie spuszczało. Albo mnie tak pokopało. Nie wiem, obstawiam jedno i drugie. Ogarniamy się w okolicach 12m? na 9 back gas breake i w końcu jakiś umiarkowany spokój. Nura kończymy w miarę jako tako. Nie wywaliło nas ale prędkości wynurzania zjebaliśmy po całości. Ostatnie metry zapierdzielam z ręką w mule oby tylko mnie nie podniosło.

Majki mówi, jest ok

Na obiedzie słyszymy, że owszem podziało się źle ale idzie w zakład, że jeżeli zrobilibyśmy to przy stoku to by nic się nie podziało i zrobilibysmy to perfekt. My z Piotrkiem wiemy jak bardzo spiepszyliśmy oi ogółem znowu udziela się klimat z Piachów, kuwa fak kuwa fak. Pytamy się Majkiego o co mu chodzi z tym ok, bo to nasze nurkowanie znowu było masakryczne ( fakt faktem trochę rdzy weszło w stawy bo mieliśmy 2tyg przerwę od nurania). No ale panowie faza denna git, wynurzenie spiepszone ale ogarnięte ostatecznie, no i zyjecie. O co wam chodzi? no dobra!Ty tu rządzisz, my tu tylko sprzątamy. Przy oglądaniu profilu wyszło cośmy tam napiepszyli. Piepszenie to chyba nasze drugie imię. Oby nie.
Lecimy z blenderką a wieczorem teoria. Tona teorii, albo i 2.

Na kolację ryba i dzik, dzikie wszystko i my jacyś dzicy 😀 Wracamy do pokoi ze spuchniętymi głowami. Tak więc idziemy w kimę.

Dzień szósty – Die another day

Pierwszy dzień z TMX, podniecenie które zaraz zostaje zamienione obesraniem. Od samego rana teoria.

HEL NIE WYBACZA! – drogie dzieci czytając to w przyszłości, przynajmniej to wbijcie sobie w głowę jak już będziecie chciały się bawić w taki poziom nurkowania.

My chyba wbiliśmy sobie to aż za bardzo. Ogółem po dniu #4, był stres spowodowany kolejnym niepowodzeniem i . Obiecujemy Majkiemu, że my tak zawsze. Pierwszy nur do dupy potem becie elegancko. Majki przyjmuje to za pewnik 😉 My z Piotrkeim przyjmujemy to inaczej. W krótkich żołnierskich słowach mówimy do siebie, że spiepszymy wynurzanie i to może być naszym ostatnim wynurzeniem, albo i niewynurzeniem…

10835247_803834706325513_6848571432733529848_o
zamarzamy…

HEL ain’t so bad thing!

Jedziemy na parking, nie jest ciepło. Nazwijmy sprawy po imieniu pizga złem niemiłosiernym. Pani kierowniczko jest zimno! W głowach HEL HEL HEL… tylko nie HELL!

Plan nura: 50m jako głębokość średnia, czas denny zgodny z naszym zapotrzebowaniem gazowym. Oj nawet potomność nie będzie wiedziała jak żeśmy zasysali teraz 😉 bo wstyd przed Ryśkiem. Na wytłumaczenie, nie mamy wytłumaczenia. Lubimy gazy! „Nie mamy Pana płaszcza i co pan nam zrobi” 😉 A na dole…

Majki szponci!

Wiedzieliśmy i liczyliśmy się z tym, że nas to nie ominie. Całą drogę zakładaliśmy co się podzieje, komu sie to podzieje i co z tym zrobimy.

Cytując mistrza – „Nurek techniczny powinien być sprytny”!

No to siup, spadamy idealnie na 50m, sprawdzamy gazy,sekunda później i jeeeeb pierwszy fakap. Słysze syk. Majki szponci! Mieliśmy na to z Piotrkiem plan ale nie będziemy wam zycia ułatwiać jak sobie radzić, za łątwo nie może być i nie wszystko na tacy będzie podane. W każdym razie, jak już wspomniałem wczesniej – MAJKI WIDZI! i cyk z jednej gały przerzucił się z wyciekiem na drugą. Ogarnięte! Tutaj chronologia może być lekko zaburzona bo działo się wszystko w takim tempie, ze ludzie którzy później do nas pisali i dzwonili pytając się o wziurę dostawali odpowiedź : „nie wiem” 😀 Majki podpływa, Tomaszku udajesz nurka z popierdzieleniem, nie musisz udawać bądź sobą, pomyslał Styrlitz 😀 No to jeb Piotruś dostał combo w postaci otoxu, parkinsona, alzhajmera i muło koparki. Ogarnął mnie elegancko. Widzimy nożyczki lecimy dalej. Piotrek jest nieprzytomny ale oddycha. Dobrze. No to hidem go hidem i po oczach go! i poszarpie go a co! nic… no dobra za pysku, za infaltoru i do góry. Powoli, powoli, powoli ok, płyniemy. Cyk nożyczki lecimy dalej.

SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS

ups gdzie mi coś dodaje? szybko szybko co to? worek ! ok wężyku spitalaj. W tym momencie Piotrek już mnie trzyma. Perfekcyjna akcja. Wpinam wężyk lecimy dalej. Ok cyku miku nie ma Piotrka światła, patrzę Piotrek spitala, hola hola comapdre, stój bo szczelam! nie popindolisz mi na głębokości ty najarany azotówą nurku ty! Ogarnięte! Sdrill mieliśmy ogarnięty. Ćwiczyliśmy go poza tym sporo w piachach przed przyjazdem. Włacznie w opcji utraty płetw przez obu nurków. A, tak utrata płetw. No więc Piotruś stracił obie 😀 No to hop siup pod łokieć i daliśmy rade popłynąć. Cyk nożyczki – znalazłeś płetwy i się chłopaku ogarniaj 😉

Dobijamy do końca czasu, szykujemy się do wynurzenia. Piotrek prowadzi deco. Wiemy, ze zwalenie prędkości kończy się kuku, bynajmniej nie od Majkiego ( oaza spokoju :D). Lecimy ciut za wolno, dostajemy znaki żeby podbić trochę tempo. Podbijamy. Deep stopy załatwione wbijamy na 21. Zmiana. Piotrek ogarnął się ja trzymam głębokość. Odpalam ja się i jeeeeb jacuzzi, myślę o hooooo LOST DECO o siet. Do tego wąż się zablokował ale ja uparty jestem, mamy czas uporam się z tym. W głowie miałem tylko – no dzięki Majki 🙂 Wąż zatrzasnął się na obejmie – tym dzynglu co wystaje. Ale jacuzzi leciało. Skręciłem szybko butlę, dokręcam automat, działa! ufff… dolatujemy do góry jest radość. Wiemy, że poszło porządnie. Może były jakieś poślizgi ale to już było w normach. Co więcej, dowiaduję się,że fakap butlowy zrobił się samoistnie – kozacko zrobić sobie samemu kuku! i jeszcze ludzi podejrzewać o takie psikusy! Sory Majki! 🙂 Przeżyliśmy! Zmiany gazów poszły elegancko i szybko!

Obiad, blenderka, tym razem już Bananowa ( z racji na charakterek wypowiedzi chciałbym przemilczeć ten temat i zapytany o ten temat nie odpowiem, przyjmijcie to za niewiadomą), fajną mają booster pompę, z chęcią bym taką przytulił 😉 no i czas na zakup mano cyfrowych, też milutkie. No i kończymy teorię. 2 następne tony, Majki to skarbnica wiedzy ale też wymaga żeby ta wiedzę przyjąć bardzo szybko! 2gi dzień bez kawy, back kawa break i było ciężkawo. Po kolacji mamy egzamin z teorii. Stres był z lekka ale szło nam dobrze, tylko z racji sacu 500 tych planów powstało 3. Ostatecznie wybraliśmy taki który okazał się idealny na nasze mozliwości i sac 😛 Rozpiska przygotowana! Plan przedstawiony, szczegóły omówione, spiepszać spać jutro macie to zrobić 😉

Jedna myśl nas rozpiepszała w drobny mak ze śmiechu. 1.5zł za sekundę oddychania, kaaarwa 😀 ale trochę ta matematyka była zawyżona i błędna. Rozjechała się ciuń. No nic godzina 23 siedzimy, omawiamy w pokoju jeszcze ten plan. i wszelakie ale jakby coś się stało ale jakby coś innego. Drzwi się otwierają bez pukania. Andrzeja nie było ale były andrzejki!

Wejszła do nas seniiorita nurka. Po 2 pierwszych gestach byłem pewien że będzie u nas rzygała. Bankowe – pomyślał Styrlitz!

Ona: To wy tak tu nurkujecie?
My: no tak nei bardzo, liczymy sobie
Ona: ahaa, jakaś tam jestem (nie pamiętam imienia)
My: (wzrok, zieja) no my tez jacyśtam jesteśmy (imienia)Ona: Najwazniejsze to jest co? Najebać się! (yeeeeah!)
My: no no, tak tak, ya wohl absolimą, naturlich
(tu jakas pijacka gadka, ziałem już fest bo kobity w takim stadium upodlenia dawno nie widziałem, sam siebie w takim stadium nie widziałem bardzo dawno)
Ona: idę się wysikać
My: tylko u nas lipa bo się z dachu leje ( i faktycznie się kapało centralnie na kibelek)
Ona: eee tam – i poszła
Wchodzi człeń i krzyczy – gdzie jest jakaśtam? ona tych młodych zarucha na amen ( leżę i już nie wstaję, zaplułem się a gość dalej ciągnie) ONA ma kiłę 3ciego stopnia nie dotykajcie jej! OOHO myslę mega grubo 😀 wszyscy pijani prócz mnie!
(Jakaśtam w końcu wychodzi i tekst)
Ona: Faktycznie macie dramat ( byłem pewny że będzie spawanie rur ceramicznych metodą na wylewkę)

Wszystko to mówiła 3x dłużej niż normalnie standardowym pijackim zawodzeniem, siet żuli nie spotykam z taką fazą, a kobitka…
wychodząc skomentowała tylko :UUUUUUROTSZO!
Ja: Piotrek leć zamknij furtkę, co b bydło nie właziło bo to się nie zakończy.

O dziwo poszli spać wczesniej niż noc wcześniej!

Dzień siódmy – „This is the end. My only friend, the end. Of our elaborate plans, the end. Of everything that stands, the end”

Majki odpoczywa

Wóz albo przewóz, budzimy się dużo wcześniej niż planowaliśmy, jest stresówka że co jak w 3 następnych sytuacjach które się przyśniły? Wbrew pozorom czytającym może wydawać się to śmieszne ale same gazy, przyjazd i pobyt nie mówiąc nic już o czasie i temperaturze wskazującej na upośledzenie umysłowe 😀 mocno by nas poszarpały. Aczkolwiek nie były wyznacznikiem, bardziej opcja zawiedzenia Piotrka, Majkiego czy siebie mnie martwiła. To samo zresztą u Piotrka. Nie chcieliśmy sie spieszyć a jednak czas leciał i trzeba było trochę nadgonić. Gazy wbite. Sprzęt złożony, jedźmy.

2014-11-30 09.04.31
Widzisz Majki jednak są ludzie co robią takie gazy 😀

Plan nura 60m/13′ – tmx 18/45 ( nie do końca taki ale co zrobić). Na dole mamy wolną rękę, po prostu robimy nura.

Dygresja – zimno mrozi sprzęt w tempie błyskawicznym, karabinki siadają jako pierwsze, potem co wieksze rzeczy. Tak więc było ciekawie już na starcie. Druga sprawa bez urazy ale jestem przyzwyczajony do gazu z mojej sprężarki i dbam o to żeby to było mega ok. Moim błędem podstawowym było nie poproszenie o bicie przez filtr osobisty. Rozumiem i krytykę raczej kieruję w swoją stronę, że takie sprężarki mają bić a nie być w klasie czystości tlenowej. No i przy takiej ilości przewalających się ludzi to serwis musiałby się ich odbywać pewnie co tydzień.

10608404_804242932951357_3384124166297464799_o
obesrani jak to auto z tyłu…

Spadamy, ja prowadzę aczkolwiek ustalaliśmy że każdy każdego kontroluje i w miarę możliwości każdy działa jak osobna komórka w razie gdyby drugi się popindolił. Spadliśmy super w czas. Chciałem być wcześniej ale wyszło jakieś +15sek na nasza korzyść. Stok opada fazami, a jako że tak głęboko chyba w tym miejscu akurat nie byłem ani nie byliśmy to bałem się, ze nie wbijemy się w 60m w tym czasie. Dużo tego bania się ale wolę się bać i myśleć niż nie bać się i zginąć. Nur mija szybko. Piotrek prowadzi .Wizura na dnie beznadziejna, vel piaseczyńsko letnia. Ciężko złapać punkt odniesienia. Wchodzi lekka głupawka. Łapiemy stok. Wszystko wraca do spokoju. Sac spory stąd i czas krotki, niestety. Gazy na wynurzenie są w zapasieKoniec fazy, za minute lecimy z deco. Ogarniam cyferki w głowie tylko 42124-10-6 pozdro dla kumatych 😉 Lecimy. Cyk Pierwszy ds mamy +20sek jest dobrze! mogliśmy go przelecieć i też by było ok. Cyk nastepne minutowce. Cyk 21, zmiana gazu, cyk zmieniony, W końcu jest czas na zabawę z henrykiem 😉 cyk cyk cyk jesteśmy na brejku. W głowie już tylko oho za sekundę będzie pizgawica. Podpływa Majki. OOOOO fuck no to po ptokach zaraz któryś z nas zostanie czerwoną kartkę i get the fuck out of here. Sprawdza manometry, pokazuje mi Piotrka. O fuck 20 bar jakim cudem 80bar znikneło? wyciek? nie widziałem nie wiem. FUCK! Myślę, jest źle…

Zrezygnowany podszedłem na 6m i wpinam się w tlenociąg. Teraz oprócz tego że jest źle to jeszcze pizga mrozem we wszystko co się da. Stopy we flexolach przy tym śniegu i mrozie zamieniły mi się w 2 bryły. Patrze na Piotrka latarkę ohooo mamy telepawke. 30sek mija ohooo mam i ja! Telepawkę z zimna każdy z nas ma! Mam i ja!

Majki jak cień, albo jak ninja!

Wszystko gładko, wychodzimy do 0 6min tez gładziutko ale z tęgimi minami, że majki coś poczynił. Wcześniej też patrzył na stejdże i pewnie na wszystko co robimy, choć jak duch przemykał i tylko raz go poczułem 😀 na sobie 😀 Patrzymy na siebie patrzymy na Majkiego. Jeszcze 5min na tlenie, więc gadamy w stylu Darth Vader przez automaty

No co panowie? Gratulacje – yy? no zdaliście było bardzo dobrze? okeeej no spoko ale co robiłes tam? No poza konkursowo sobie podpłynąłem. No to dzięki Majki ostatnie 16minut mieliśmy mokro w gaciach 😀

Wyszliśmy, seria zdjęć, składka i do hotelu. Jest SZ-moc!
2014-11-30 12.36.382014-11-30 12.36.07

Dopiero jak nam kończyny poodmarzały to doszła endorfina do mózgu i w końcu się zluzowaliśmy. Okrzyki radości w aucie też były 🙂 Typowo polskie! 😀

2014-11-30 12.35.56-1Majki no popatrz jak się cieszę! Weź ty już jedź do domu… 😀

Z tego punktu chciałbym pozdrowić moją rodzinę, a nie to na wypadek zostania prezydentem 😀

10446119_804280322947618_5765215735045217634_o

Majki jeszcze raz serdeczne dzięki! takiego instruktora, druha, i takiego podejścia do życia to w tych czasach ze świecą szukać. Nauczyłeś nas ogromu wiedzy jak i techniki. Patrzyłem dzisiaj na filmik ze zmiany gazu w piasecznie i chciałem sobie dać po pysku znowu self-liść. Patrząc po kursie jak to się odbywa mam tylko ochotę uścisnąć Twoją dłoń!

Opowieść pozaprogramowa Majkiego (mam nadzieję, że się nie obrazisz że udostępniam ale stracić taką anegdotę to jak stracić 50l helu a pamięć na stare lata może szwankować!)

Majki:
„taka oto wczoraj spotkala mnie przygoda…
Pojechalem ogladac to miejsce nurkowe po drugiej stronie Hanczy.
Była tam jakiś koles, przypuszczam, ze instruktor (tu moja wcinka nie ważne z jakiej to organizacji na P najprawdopodobniej tej pedalskiej 😀 ) :))))
Jak wysiadłem z samochodu pyta czy nurkuje.
Ja mu na to tak, nurkuje troche.
on na to: to dobrze trafiles!
Ja: czemu?
on: u mnie w nurkowaniu nie ma sciemy
Ja: jak to?
On: naucze cie nurkować
Ja: zrobisz mi AOWD?
On: pewnie, zobaczysz co to znaczy prawdziwe nurkowanie
Ja: spoko, może do zobaczenia:
On: no, ja mysle!”

 

 

 * „Moje miasto to Białystok” – klasyczna przyspiewka ludowa z okolic 14 wieku, śpiewana tylko i wyłącznie do momentu osiągnięcia miasta Białystok, przy każdym widzeniu tablicy z napisem Białystok!